20 marca 11.32

Gdy przygotowuję obiad, tysiące cywilów umierają z głodu na zajętych przez wojska rosyjskie okolicach Mariupola na południu Ukrainy, oznajmił szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko na Telegramie. Jednocześnie wiem, że gdybym nie zjadł, to po prostu byłbym głodny, a z powodu mojego głodu nie przestałyby spadać bomby. 

Jest bardzo cienka granica między współczuciem a przesadną empatią. Empatia jest uczuciem lub emocją, nie do końca wiem, jaka jest różnica. Ostatnio uczniowie uczyli mnie, czym różni się machnie ręką na powitanie od tego, gdy się z kimś żegnamy. Okazałem się mało pojętym uczniem. Wracając do empatii, to warto pamiętać, że jako uczucie lub emocja nie jest wyposażona w intelektualne zawory bezpieczeństwa. Czasami można więc wpaść w spiralę empatii i samemu potrzebować pomocy. 

Gdy kręcę się nad sznyclami z indyka, bez większej wirtuozerii, gdyż zawsze gotuję sam dla siebie, więc nie potrzebuję ozdobników Magdy Gessler, z nowego raportu brytyjskiego Ministerstwa Obrony wynika, iż Rosja nasiliła masowe ostrzały obszarów miejskich na Ukrainie. Posypuję więc pieprzem te sznycle, solą oczywiście, usmażę z cebulą i pomidorami, bo czemu nie, myślę, choć wymyślam to sobie na bieżąco i bez większego planu. 

Jest dobra wiadomość. Franak Viacorka, doradca Swiatłany Cichanouskiej, poinformował, że kolejarze z Białorusi celowo zakłócają połączenia kolejowe z Ukrainą, aby rosyjskie transporty z bronią czy jedzeniem nie dotarły na front. Sos mi oczywiście chlapie na kuchenkę, bo od tego są sosy, żeby upierdliwie uprzykrzać życie. Myślę o tych Białorusinach, to chyba dobrzy ludzie, wiedzą więcej o rzeczywistości niż Rosjanie o swojej Rosji. Choć i tam protestują, trzeba o tym pamiętać. 

Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk donosi, że na niedzielę uzgodnionych zostało siedem korytarzy humanitarnych w ukraińskich obwodach: kijowskim, charkowskim i z Mariupola w obwodzie donieckim. To zawsze jest upiorona gra losowa. Rosjanie zaczną strzelać albo nie zaczną. Nie zauważyłem, że wczoraj Boris Johnson porównał walkę Ukraińców do głosowania Brytyjczyków za wyjściem z Unii Europejskiej. Myślę, jak to jest, że ludzie na najwyższych szczeblach władzy są w stanie wypowiadać takie brednie? Może mają to wpisane w zakres obowiązków? 

Rozważam dodanie czosnku, ale rozmyślam się. W New York Timesie pojawił się tekst poświęcony Jarosławowi Kaczyńskiemu. Możemy w nim przeczytać, że lider populistycznej partii rządzącej w Polsce przyjął nową, nieprawdopodobną rolę: orędownika europejskiej solidarności w obronie Ukrainy i wartości demokratycznych. 

Myślę, że już wszystko stanęło na głowie. Wszystkie pojęcia odwróciły się. Nic już znaczy wszystko i wszystko znaczy nic. Polska władza okazuje się najbardziej antyrosyjska na świecie, choć chwilę wcześniej kultywowała przyjaźń z fanami Putina, nic złego, co zrobiła nie ma znaczenia, w polskiej szkole każdy nauczyciel będzie uczył ukraińskie dzieci języka polskiego, Przemysław Czarnek zostanie ogłoszony błogosławionym, a Zbigniew Ziobro świętym. Po dłuższej dyskusji, którą odbyłem sam ze sobą, dodaję do sosu pleśniowy ser. 

Czytam, że według najnowszego sondażu większość Polaków dobrze ocenia działania rządu wobec Ukrainy. Może więc jak zawsze się mylę, może niepotrzebnie przypominam, może niepotrzebnie zwracam uwagę, że w Polsce pomocą zajmują się organizacje pozarządowe, samorządy, fundacje, zwykli obywatele. Może po prostu jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej?

Gdy ser się topi, czytam, że Putin zmaga się z chorobą Parkinsona i zostanie odsunięty od władzy do lipca przez grupę współpracowników. Tak przynajmniej twierdzi renomowany francuski specjalista od zakulisowej walki o władzę w Rosji, historyk, politolog i publicysta Alexandre Adler, który zna osobiście niektóre osoby z otoczenia Putina. Rozmawiał z nim paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz. Lipiec, myślę, to już niedługo wakacje. Czy Ukraina wytrzyma do tego czasu? Ile można przyjąć bomb na miasta i ludzi? Czas biegnie szybko, ale ludzie nie stali się mniej podatni na zniszczenia. 

Rosyjski szachista i opozycyjny polityk Gari Kasparow zacytował rosyjski żart dotyczący wojny w Ukrainie: Wchodzimy w 24. dzień specjalnej operacji wojskowej, której celem jest zajęcie Kijowa w ciągu dwóch dni. 

Dzisiaj jest już dwadzieścia pięć dni wojny, dowcip można aktualizować. 

Podczas tej inwazji wyszła na jaw straszna wojskowa mizeria Rosjan. Straszyli nas na tych defiladach, budowali napięcie, a okazało się, że gówno mają, powiedział pułkownik lotnictwa Marek Ciszewski. Jednocześnie wszyscy boją się bomby atomowej. Tak naprawdę to jedyny powód, dla którego armii Putina nie można zdmuchnąć z powierzchni ziemi. Najgorsze jest to, że Putin może tak wysyłać ludzi na śmierć w zasadzie w nieskończoność, aż taką armią umarłych zaleje wszystko i wszystkich.

Moja potrawa nie wygląda dobrze, ale jest smaczna. Pozostawię ją w wyobraźni dla czytelników, niezręcznie jest wrzucać zdjęcia jedzenia, choć przecież wszyscy coś jemy, jemy nawet w restauracjach. Ludzie chodzą na festyny. 

Samochód wjechał w tłum ludzi bawiących się na festynie w miejscowości Strépy-Bracquegnies w gminie La Louviere w Belgii. Do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę nad ranem. Według wstępnych informacji zginęły cztery osoby, a ponad 30 zostało rannych. Reporter stacji telewizyjnej Bel RTL Fabrice Collignon, który był naocznym świadkiem, przekazał, że na ulicy bawiło się około 150 osób: usłyszeliśmy głośny hałas za nami i chwilę później samochód dosłownie wjechał w tłum ludzi. To była scena, której nigdy sobie nie wyobrażałem, powiedział. Ludzie krzyczeli. Słychać było muzykę i śmiechy, a trzy sekundy później rozległy się krzyki. To było straszne, relacjonował, a ja czytam to na TVN24. Według miejscowej telewizji RTBF sprawcami tragedii jest dwójka młodych ludzi, która uciekała przed policją. 

Jeden z komentarzy zwraca moją uwagę: Na wschodzie Polski jeden gość morduje od kilkudziesięciu dni tysiące ludzi, już mnie nie rusza taki wypadek, pisze internauta. Gdy jem te sznycle, zastanawiam się nad skalą śmierci. Jak porównać jedne śmierci do drugich, trzecich, kolejnych. Czy jest jakaś podziałka, linijka, którą można odmierzyć skalę tragedii? Oczywiście, liczby są ważne, w Ukrainie dochodzi do ludobójstwa. Tragedia na festynie wydaje się siłą rzeczy mniejsza, ale mnie jednak rusza, jak każda inna śmierć bez sensu, o ile śmierć ma w ogóle jakikolwiek sens. 

Być może nadaje sens życiu. W Częstochowie znowu obrońcy życia walczą przeciwko aborcji. Nadal to właśnie w tym upatrują zagrożenia. Żadna tam przemoc domowa, samobójstwa, nawet Putin. Jest coś niezwykłego w tym, że bardziej martwią się o tych, których jeszcze nie ma, niż o tych, którzy są.

Czytam wywiad z Ewą Woydyłło. Najgorsze jest katastroficzne narzekanie. Nawet gdy jest katastrofa, to mówienie o niej, powtarzanie tego w kółko jest bezowocne i toksyczne, mówi psycholog, a ja zastanawiam się, gdzie jest granica między dbaniem o siebie a obojętnością. Jednocześnie sądzę, że gdyby wcześniej bardziej słuchano tych, którzy wieszczyli nadchodzącą katastrofę, to dałoby się jej zapobiec. 

Ciała 2500 rosyjskich żołnierzy zostały przetransportowane do Białorusi pod osłoną nocy, aby ukryć realną liczbę ofiar wojny w Ukrainie, poinformował The Telegraph, powołując się na białoruskich lekarz. Mieszkańcy są zszokowani. Zastanawiam się, co wyjdzie z tego szoku, gdy wcześniej szok z powodu pandemii nie zmienił nic. To, że mamy inwazję PUTIN-22 nie jest powodem, by zapominać o COVID-19, powiedział Interii dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog i mikrobiolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W jego ocenie nie ma żadnych przesłanek ku temu, by odpuszczać i znosić teraz jakiekolwiek obostrzenia. Zauważa, że w krajach, które zdecydowały się na taki ruch obserwuje się ponowny wzrost zachorowań. Ale jakoś to będzie, prawda?

Sieć hoteli Hilton oferuje darmowe zakwaterowanie dla Ukraińców. Udostępni milion pokoi w swoich hotelach dla uciekających przed wojną Ukraińców. Jedna osoba może otrzymać bezpłatną rezerwację na 5 nocy w jednym z 200 hoteli w Europie, zgodnie z nową polityką firmy. To piękne. Co będzie dalej? Jak na razie tego nikt nie wie.

Z mojego punktu widzenia sprawy mają się źle, choć wielu ludzi próbuje robić wszystko, żeby cokolwiek było dobrze. Wolontariusze, nauczyciele, lekarze, strażacy, inni funkcjonariusze, muszą składać świat z kawałków chaosu i odnoszą na tym polu pewnego rodzaju sukcesy. Chciałbym wierzyć, że to wszystko się nie zawali. 

W ramach optymizmu dodałem do sznycli chili. Bo czemu nie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 lipca 7.52

5 lipca 4.18

9 kwietnia 17.32