6 czerwca 18.51
Drogi Marcinie, nie wybieram listów ze skrzynki pocztowej, to znaczy otwieram, ale wrzucam je tam z powrotem. Oczywiście pisze do mnie głównie bank, depeszują supermarkety, że jest promocja na ser żółty tylżycki oraz na znicze, bo mam jeszcze listy z listopada. Są tam również listy banku do mojej zmarłej matki, zachęcają ją do wzięcia kredytu, ale ona już nie może go wziąć, bo nie żyje. Próbowałem ją jakoś z tego wypisać, ale coś mi nie poszło i tak bank pisze dalej.
Zjadłem batonik z kurczaka i warzyw, napisałem do Doktor Ani, to taka bardzo mądra influencerka od zdrowej żywności i dobrego życia, nie uwierzyła mi, że istnieją batoniki z kurczaka, choć wysłałem jej zdjęcia. Ale już w hummus z indyka uwierzyła, a właśnie jem taki, jakiś przedziwny połśrodek między wegetarianizmem a jedzeniem mięsa. Może to jednak jest jakaś droga, ktoś zje hummus z indyka, bo białeczko, dobrze robi na mięśnie, po czym zechce spróbować taki prawdziwy i stwierdzi, że tak naprawdę jest lepszy, bo ten z indyka to jakiś dziwny jest, ale już batonik z kurczaka był bardzo dobry, lekko pikantny, przypominał suszoną wołowinę ze słonecznikiem.
Nie powinienem pisać tyle do ciebie, powinienem zająć się naprawą świata i walczyć o dobro Polski, ale siedzę na moim stołeczku twardym jak spalona grzanka, siedzę w mieszkaniu cichym jak światło latarki i sobie piszę do ciebie, choć wcale nie planowałem tego pisania. Wiesz, że niektórzy ludzie są o ciebie zazdrośni? Bo ja jestem bardzo oszczędny w słowach, gdy żyję sobie na co dzień. Pytasz pewnie, skąd znam Anię Makowską, jakoś tak wyszło, że w międzyczasie poznałem trochę znanych ludzi i raz na jakiś czas się do nich odzywam. Na przykład wysyłając zdjęcie batonika z kurczaka. Na dodatek wyszło śmiesznie, bo napisałem, że pokazałbym Doktor Ani fakturę, ale już zjadłem. Okazało się, że nastąpiło nieporozumienie, bo ja chciałem pokazać fakturę tego batonika, a ona pomyślała, że zjadłem fakturę za ten batonik. Mówię ci, było mnóstwo śmiechu.
Chciałbym napisać coś inaczej, żeby ludzie nie nudzili się naszą korespondencją. Czasem w twoich listach do mnie poprawiam ci literówki. Skromniutka literówka może dać podstawę do zakwestionowania całego twojego dorobku artystycznego, całego twojego człowieczeństwa, generalnie całego ciebie. Tak niektórzy ludzie mają, choć sami posługują się składnią jak cepem, a literówek robią bez liku. Ty jednak, jako poeta, a ja, jako nauczyciel nie mamy prawa do lokalnych błędów w wyrazach. Nasz kraj ma za to prawo do błędów obojętności, marazmu, bierności i grzechu pierworodnego: jakoś to będzie.
Czy ty wiesz, że ja w każdym poście muszę napisać o kryzysie psychiatrii dziecięcej, o znikaniu nauczycieli, o rozpadzie edukacji, o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, o podłości rządzących, najlepiej, jakbym wspomniał o wszystkich aferach, wymienił z imienia i nazwiska wszystkich nikczemnych, którzy nami rządzą? To bardzo utrudnia mi to całe pisanie, ale zawsze może przyjść tutaj ktoś nowy i nie będzie znał wcześniejszych wpisów, więc nie pozna całości. Lepię więc te mozaiki, puzzle niedoskonałe, próbuję przemycić jak najwięcej, a chciałbym na przykład napisać o tym, że od dziecka używam nocnej lampki, w zupełnej ciemności czuję się całkowicie bezradny. To podobno niezdrowo, trzeba spać obowiązkowo w mrokach, a ja lubię, jak mi je coś rozświetla. Przed covidem spałem jak dziecko, to nie lampka jest problemem mojej bezsenności.
Pijany policjant spowodował wypadek, w którym zginęła 70-latka, a potem uciekł, czytam wiedziony moim obowiązkiem czytania. Jakiś ekspert twierdzi, że jak zabiją Putina, to może być jeszcze gorzej. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wydała 35 milionów złotych na projekt Telemetria Polska, którego celem jest stworzenie alternatywnego badania popularności mediów w naszym kraju, kumasz, ile kasy ponownie zostało wyrzucone w zasadzie w błoto? Solidarna Polska chce, aby pijani kierowcy oprócz zadośćuczynienia dla poszkodowanego w wypadku, płacili również nawiązkę, która zasili konta Funduszu Sprawiedliwości, brzmi niby świetnie, ale dobrze wiemy, że później Zbigniew Ziobro wyda te pieniądze na wsparcie urażonych uczuć religijnych, czyli na nic.
W Łodzi pies został przywiązany do przystanku autobusowego. Trwają poszukiwania właściciela, a jakiś czas temu czytałem o psie wyrzuconym z wysokiego piętra. Co jest z ludźmi nie tak, Marcinie? Dlaczego wytwarzają tyle zła? Czytamy te wszystkie książki, nowy Orbitowski jest wręcz genialny, szukamy odpowiedzi na najprostsze pytania, ale w rezultacie nie znajdujemy tych odpowiedzi.
W Kosowie doszło do starć weteranów z policją pod parlamentem. Trzech europosłów chce odwołania Ursuli von der Leyen - za akceptację KPO dla Polski. W Wielkiej Brytanii tysiące pracowników zaczyna eksperyment z czterodniowym tygodniem pracy, co akurat jest optymistyczne. Dziennikarze coraz częściej odchodzą z Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego, gdyż narzekają na absurdalny poziom sterowania. Michał Dworczyk ogłosił, że Jarosław Kaczyński wkrótce odejdzie z rządu i że odegrał niezwykłą rolę, a ja zastanawiam się kiedy do szpargałów historii odejdzie rząd Prawa i Sprawiedliwości. O, jest coś dobrego. Podparyski dom, który należał do Marii Skłodowskiej-Curie, został kupiony przez Kulczyk Foundation. Dominika Kulczyk chce, żeby w nieruchomości powstał Dom Siostrzeństwa. To chyba naprawdę dobrze. W Polsce trwa debata nad rejestrem ciąż. Pojawiają się pomysły, by wyświetlać cenę za pół litra benzyny, żeby naród nie zorientował się w końcu, że jest bardzo drogo. Rosja zawarła z Turcją wstępne porozumienie w sprawie eksportu ukraińskiego zboża i innych produktów rolnych. Jak podaje Bloomberg, powołując się na źródła znające przebieg negocjacji, Kijów jest zaniepokojony tym faktem, donosi Interia, a ja zastanawiam się, czy my wszyscy jesteśmy wystarczająco zaniepokojeni tym wszystkim, co wydarza się z nami?
Jestem nauczycielem, mam okazję rozmawiać z różnymi młodymi ludźmi. Znam leniwych z natury, ale tak naprawdę leniwych, bez większych problemów egzystencjalnych. Znam zaangażowanych, znam pilnych, znam pilnych trochę mniej, znam tych, których problemy przerastają ich piękne, ale małe w obliczu świata głowy. Gdy rozmawiam z uczniami z Ukrainy, to dowiaduję się rzeczy bardzo różnych, między innymi tego, że wyjątkowo bardzo kochają swój kraj, choć nie ukrywają jego problemów, to znaczy tych, które nie są związane z wojną. Gdy mówię im, że podziwiam ich rząd, to wybuchają śmiechem, opowiadają mi o absurdalnej korupcji, o niskich dochodach, o różnych problemach, ale dodają, że mimo wszystko nadal kochają swój kraj. Jeden z nich opowiada mi o latach przed wybuchem i w trakcie II wojny światowej, opowiada o swoim nauczycielu historii, o swojej prababci, uczymy się różnych, a jednocześnie tych samych słów, a wcześniej próbowaliśmy określić, czym różnią się bocian, żuraw i czapla. Historie sprzed lat przypominają obecne. Bezwzględność Ruskich jest ponadczasowa. Nie wyciągam Wołynia, bo i po co? Nasze narody i tak wystarczająco ucierpiały od wspólnego wroga. W naszym kraju w zasadzie nigdy nie udało się Ruskim zniszczyć naszego języka polskiego, w Ukrainie parę razy to prawie doszło do skutku, język ukraiński mógł zniknąć, ale nie zniknął.
Chciałbym, żeby ci młodzi ludzie mogli cieszyć się swoją ojczyzną, nawet jeśli nie jest idealna, a ci wszyscy ministrowie, których podziwiamy, nie są tak do końca cudowni. Może teraz będą. Nie wiem, ale skąd mam wiedzieć, gdy żaden ekspert nie wie, co będzie dalej, kiedy skończy się wojna, kiedy będzie lepiej.
Gdy rozmawialiśmy o bocianach, to okazało się, że w Ukrainie też snują takie legendy, że bociany roznoszą dzieci. Mają też opowieści, że dzieci znajduje się w kapuście. Okazało się, że młodzi w Ukrainie odchodzą z kościoła tak, jak w Polsce, bardzo mnie to cieszy. Musiałem wyjaśnić, że w Polsce słowo zajebiście już nie jest tak bardzo wielkim przekleństwem, choć nie należy tego słowa stosować wszędzie, słowa zmieniają swoje znaczenie i mają różne nacechowania. Mamy dużo wspólnych przekleństw z naszymi ukraińskimi gośćmi. Tak, wiem, to bardzo niewychowawcze, ale ty, Marcinie, lubisz sobie co jakiś czas przeklnąć. Myślę, że będziesz przeklinał częściej, gdy Przemysław Czarnek wprowadzi do szkół swoją historię i teraźniejszość, a nauczyciele, zamiast odmówić, to będą jej nauczali, choć pewnie wielu będzie miało bekę i będą puszczali oczko, że wiecie, drodzy uczniowie, ale my wiemy, że to nie tak na serio z tym złym gender, że w sumie to nie przepadamy za Papieżem Polakiem, Żołnierzami Wyklętymi, ale wiecie, mus to mus, minister zarządził. Czy mogę mieć o to do nich pretensję, gdy przez tyle lat sprawdzałem matury, uczestniczyłem w cyrku niekompetencji, a dopiero za rok nie będę sprawdzał? Pewnie nie mogę.
Muszę kończyć, Drogi Marcinie, może coś obejrzę, ewentualnie po prostu posłucham śpiewu ptaków, mam wrażenie, że one nigdy nie przestają śpiewać, zastanawiam się, co mają sobie tak ważnego do powiedzenia, że nie mogą żyć przez chwilę w ciszy. Może to dobrze, może są godne naśladowania, gdyż przebijają się przez odgłosy ludzkie, dostawy do Żabki, krzyki, szum autobusów.
Komentarze
Prześlij komentarz