16 marca 4.37

W nocy nadeszła nad niektóre regiony Polski mgła, a rosyjskie okręty zmierzały w stronę Odessy. Pojawiły się doniesienia o ostrzale, ale nie było pewności. Rada Europy wykluczyła Rosję. Nikt nie był przeciw, wcześniej Rosja próbowała wypisać się sama, ale fortel nie udał się. Niby na jedno wychodzi, ale dyktatury wyjątkowo lubią podkreślać swoją sprawczość.

Mam problem z doniesieniami o różnych sprawach. Coraz bardziej nie wiadomo, które są prawdziwe, a które nie. Zdaniem ukraińskiego parlamentarzysty protest Mariny Owsiannikowej mógł być przedstawieniem przygotowanym przez rosyjską propagandę. Nawet to, że otrzymała bardzo niską grzywnę, wydaje się dziwne w kontekście potencjalnych kar za mówienie w Rosji prawdy o wojnie. Sprawy niejasne są, trochę jak mgła. Zastanawiam się, ile przytoczyłem takich, które później okazywały się czymś zupełnie innym, albo nie okazywały, ale ludzie zaczynali myśleć, że okazały się. 

Obywatele Rosji: kto z was ma dostęp do autentycznych źródeł informacji, może sobie uświadomić, czym zakończy się dla waszego kraju ta wojna: wstydem i ubóstwem, wieloletnią izolacją, represją systemu, który będzie was traktował tak, jak teraz Rosja traktuje nas, powiedział Wołodymyr Zełenski. Zastanawiam się nad wyobraźnią narodów. Gdyby naród mógł się naradzić, porozmawiać ze sobą na ogromnym zgromadzeniu narodowym, co oczywiście jest niemożliwością, ale fajnie sobie to zwizualizować, to czy wtedy naród mógłby dojść do wniosku, że popełnia błąd i że należy przestać go popełniać? To nie dotyczy tylko Rosjan.

Bardzo ważne jest dla nas wsparcie w postaci fizycznej obecności w sercu naszego kraju, powiedział dziennikarz telewizji Ukraina 24 Jurij Bibik po rozmowach Wołodymyra Zełenskiego z premierem i wicepremierem Polski oraz premierami Czech i Słowenii. Opinie o tym całym wydarzeniu są różne i bardzo rozbieżne, choć z przewagą bardzo pozytywnych. Myślę, że sama w sobie wizyta była ważna. W Polsce trochę się oszukujemy. Gdyby pojechali tam ci, których lubimy, bylibyśmy dumni, a ci, którzy teraz są dumni, nie byliby, bo nie lubią tych, których my lubimy. To nie jest symetryzm, po prostu prosta logika psychologii społecznej. 

Zdaję sobie sprawę, że Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński nie zrobili tego z jakiegoś wielkiego odruchu serca. To również kalkulacja obliczona na wiele zysków. Ktoś, kto parę tygodni wcześniej spotykał się z fanami Putina, głosił retorykę antyunijną i nadal z Unią walczy, toczy urojone wojny z neomarksizmem i edukacją seksualną, drwi z praworządności, a sprawiedliwości musi mieć zawsze po swojej stronie, nie staje się mężem stanu na mocy ustawy, ani jakiegokolwiek dekretu lub rozporządzenia. Nie staje się nim również dlatego, że słusznie wsiadł w pociąg w odpowiednim momencie historii.

Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO lub szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie działała na terenie Ukrainy i która będzie w stanie się obronić, powiedział Jarosław Kaczyński w Kijowie, chyba nie do końca zdając sobie sprawę, że opisał w ten sposób III wojnę światową, choć Marcin Wyrwał uważa, że uzbrojone siły pokojowe to dobry pomysł. Wszyscy zastanawiamy się, jak powinien zareagować świat, czujemy, że to wszystko ciągle za mało, a jednocześnie, że stąpamy po cienkiej linii, której bardzo byśmy nie chcieli przekroczyć, bo poza nią wojna w Ukrainie nie będzie już tylko wojną na ekranie telewizora lub telefonu.

No to jak obywatele UE, drodzy przyjaciele z Hiszpanii, Austrii, czy Włoch? Wasz komfort jest ważniejszy niż łzy i krew dzieci tu w sercu Ukrainy? No chyba nie, powiedział Mateusz Morawiecki na temat mocniejszych sankcji. Ten sam Mateusz Morawiecki kilka tygodni temu podejmował na kolacji Marine Le Pen, która w ramach kampanii prezydenckiej optuje za zmniejszeniem sankcji nałożonych na Rosję. Najbardziej nie lubię w tym wszystkim hipokryzji. Jak się jest człowiekiem marnym, to powinno się być nim konsekwentnie. Udawanie, że coś się nie wydarzyło, układanie historii bieżącej nieustannie od nowa, to nie jest przepis na wiarygodność. 

Wszędzie bylejakość, byle tylko na papierze się zgadzało, wszędzie dochodzi do absurdów. Jest gorzej niż w Kambodży, powiedział dr Jarosław Mijas, konsultant wojewódzki ds. pediatrii na Opolszczyźnie. Właśnie złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Mówił głównie o swojej dziedzinie i swoim województwie, ale mam nieodparte wrażenie, że mówił szerzej, a przynajmniej można bylejakość odnieść do wielu dziedzin naszego życia. 

Bylejakość jest podstawą naszej państwowości i czymś w rodzaju sportu narodowego. Można by ją wystawiać w muzeach i oprowadzać wycieczki. Bylejakość w edukacji, bylejakość w ochronie zdrowia, bylejakość w instytucjach państwowych, bylejakość na każdym kroku, wieczna prowizorka. Niedoskonałości systemowe zasłaniamy ludzkim zaangażowaniem, jak to się dzieje w przypadku pomocy uchodźcom. Wierzymy, że jakoś to będzie, gdyż faktycznie zazwyczaj jest, tylko czy tak będzie przy takiej skali wyzwań, to naprawdę trudno powiedzieć. Nie wymagamy zbyt wiele od polityków i władzy, liczymy głównie na siebie. 

Pandemia niczego nas nie nauczyła, głęboko wierzymy, że wojna nas nauczy. Około 1,5 miliona ukraińskich dzieci zostało uchodźcami od czasu rosyjskiej inwazji. Odnotowuje się, że każdego dnia ponad 70 tysięcy ukraińskich dzieci staje się uchodźcami. To tak, jakby co minutę 55 z nich musiało stamtąd uciekać, czyli blisko jedno dziecko co sekundę, poinformował James Elder, rzecznik UNICEF.

A my dopiero piszemy ściągi, spisujemy prace domowe, próbujemy rozwiązać nierozwiązywalne równania, rozproszyć mgłę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 lipca 7.52

5 lipca 4.18

9 kwietnia 17.32