20 marca 8.43

Przez cały dzień zbieram wiadomości na temat wojny. Zbieram je jak grzyby, zapisuję w kolejności takiej, jak się pojawiają. Nie zauważam wszystkiego. Gdy nie napiszę co najmniej trzech niedoskonałych raportów, nie pozbędę się z notatnika śmierci, zniszczeń, geopolitycznych podchodów, to tych wiadomości zbiera się tak dużo, że nie daję rady ich ogarnąć.

Odczuwam wstyd, gdyż przecież powinienem. Ukraińcy w Kijowie okopują się i nie mogą wyjść sobie z wojny. Ja mogę. Wystarczy wyłączyć telefon, a telewizora nie posiadam. Zapisuję w pamięci: kupić kawę, skończyła się, często nie zauważam, że coś mi się kończy, jestem roztargniony w aspekcie codzienności. 

Pojawiły się doniesienia, że koncert Putina mógł w ogóle się nie odbyć, gdyż przypomina do złudzenia wcześniejsze wydarzenie. Pojawiły się doniesienia, że być może sam Putin nie był Putinem, ale hologramem. Niezależnie od prawdy na ten temat, jest to pewnego rodzaju metafora. Nie do końca ma znaczenie, czy Putin istnieje, czy nie. Kluczowe są skutki wojny. Oglądam zniszczenia, czytam o zabitych. Zastanawiam się, jak długo świat może o tym wszystkim czytać stosunkowo bezradnie, zakładając, że uda się uniknąć III wojny światowej. Zdania podzielone są. 

Blokada Mariupola przejdzie do historii odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Robienie pokojowemu miastu tego, co zrobili Rosjanie, to terror, który będzie pamiętany przez wieki. A im więcej Ukraińców opowiada o tym światu, tym więcej znajdujemy poparcia. Im bardziej Rosja używa terroru wobec Ukrainy, tym gorsze będą dla niej konsekwencje, powiedział Wołodymyr Zełeński. 

Konsekwencje są różne, ale nie do końca takie, jakie powinny być. Gdyby się nad tym tak głęboko zastanowić, to mimo pomocy humanitarnej, militarnej w zakresie broni, świat przyzwala na ludobójstwo. Oburza się, apeluje, a ludzie zabijani są. Rada Miejska Mariupola donosi: Mieszkańcy miasta siłą przewożeni do obozów w Rosji. Wśród nich kobiety i dzieci. Co z nimi będzie? Nie wiemy. Domyślamy się.

Nie tylko Auchan, Danone, czy Nestle, Leroy Merlin, ale również belgijskie firmy zostają w Rosji. Z bojkotami to różnie, bo już dochodzi do fizycznego okazywanie niechęci. Na dodatek w Polsce bojkoty oznaczają problemy dla polskich pracowników. Czasem ukraińskich. Myślę jednak o etyce. Prosta zasada etyczna powinna nakazywać wycofanie się z handlu z mordercą. Jednocześnie najwyraźniej jest to zbyt skomplikowane. 

Podsłuchany rosyjski żołnierz mówił do swojej dziewczyny: babcia dała naszym chłopakom paszteciki, ośmiu zmarło. Heroizm Ukraińców wyrażany w różny sposób imponuje nam. Pomoc Polaków, która ciągle trwa, choć zbliża się do miesiąca oddolnych działań, krzepi nas, choć zdajemy sobie sprawę, że wiecznie tak się nie da. Rząd ogranicza się, nie wychyla, jest hologramem państwowości, złudzeniem prawa i sprawiedliwości. Wolontariusze, którzy pracują na granicy w Dorohusku mają dość. Piszą skargę do wojewody: Tu nie ma państwa! Brakuje tłumaczy, informacji, opieki psychologicznej. Po przejściu kilkudziesięciu kilometrów nie ma gdzie usiąść. 

Nie do końca wiadomo, czy komentarze w internecie, które mają zniechęcać nas do uchodźców, tworzą rosyjskie trolle, czy sami Polacy. Może działa jedno i drugie. Po Polsce podróżuje Grzegorz Szczęść Boże Braun z Konfederacji i opowiada antyukraińskie brednie. I nic się nie dzieje. Najwyraźniej ktoś tego chce słuchać. Najwyraźniej nie można usunąć takiego kogoś z życia publicznego.

W Mikołajowie codziennie z balkonu ktoś gra na saksofonie ukraiński hymn narodowy. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zginęło 115 dzieci, a 140 zostało rannych, podało biuro Prokuratora Generalnego Ukrainy. Gdy jeszcze śledziliśmy statystki zgonów z powodu pandemii, to przez jakiś czas robiły na nas wrażenie. Później coraz bardziej oddalały się, a teraz choć nadal umierają ludzie, niewielu zwraca na to uwagę. Z przerażeniem przyglądamy się statystykom zgonów z powodu wojny. Czy w którymś momencie również przejdziemy nad nimi do porządku dziennego?

Niedziela jest w całej Polsce słoneczna i bez opadów. W Ukrainie prognozuje się opady bomb i rakiet. Najgorsze przychodzi z nieba, powiedziała jedna z ukraińskich kobiet. Wszędzie latało szkło. Modliłem się do Boga, żeby zdążyć, się schronić, zanim spadnie więcej bomb. Bomb zawsze jest więcej, powiedział szwedzkiej gazecie ukraiński żołnierz, Nikita.

Bardzo ważne jest dla nas wasze wsparcie i wasza pomoc. Dziękuję wam, naszym przyjaciołom. Dziękuję Polsce, Platformie Obywatelskiej i osobiście dziękuję Donaldowi Tuskowi za wsparcie, za pomoc Kijowowi i Ukrainie, powiedział Witalij Kliczko i wyszło niezręcznie, gdyż tak zwana prawica oskarża Donalda Tuska, że sprzyja Putinowi. Ławrow oskarżył Polskę, że ta chce przejąć Lwów, a wysnuł ten wniosek na podstawie pomysłów Jarosława Kaczyńskiego odnośnie działań NATO w Ukrainie. W Polsce teorie różnego rodzaju wysnuły się, czemu zresztą trudno się dziwić, gdyż obecna władza chciała z fanami Putina budować nową Europę. Jednocześnie chyba coś nam umyka, coś, z czego nie do końca zdajemy sobie sprawę lub po prostu dla higieny psychicznej odsuwamy z pola widzenia. To nie jest czarnowidztwo, ale realna ocena sytuacji. Generalnie grozi nam wojna, więc wypadałoby, żeby u władzy byli ludzie odpowiedzialni, a nie zarządzacze z konferencji prasowych. 

Aleksandr Łukaszenko ogłosił, że nie chce wojny, jest w kropce, rozdarty między strachem przed Białorusinami a Putinem. Chiny z jednej strony dyskretnie przeszkadzają Rosji, a z drugiej oburzają się na ich zdaniem niesprawiedliwe sankcje. Papież Franciszek zaapelował, by pomyśleć o młodych rosyjskich żołnierzach, których nazwał biedakami. Dopiero chwilę później wspomniał też o wielu młodych żołnierzach z Ukrainy. Jakoś nie mogę wczuć się wyjątkowo empatycznie w sytuację biedaków z Rosji. Najwyraźniej nie jestem tak empatyczny, jak mogło się to wydawać. 

Od 8 do 14 marca otrzymaliśmy prośby o pomoc od 123 osób, z czego 20 to dzieci, poinformowała Grupa Granica. W cieniu wojny w Ukrainie, garstka aktywistów wciąż ratuje innych uchodźców - tych z pogranicza polsko-białoruskiego. Lekarkę noszą przez bagna na barana, pisze Gazeta Wyborcza i nie wiadomo, co z tego wynika. Aleksandr Łukaszenko może i nie chce wojny, ale może coraz bardziej destabilizować sytuację. Co z tymi ludźmi, którzy nie są Ukraińcami? Jednak nadal potrafimy dzielić uchodźców na lepszych i gorszych. 

Do szpitala w Sosnowcu z poważnymi obrażeniami głowy trafił 16-miesięczny chłopiec. Lekarze powiadomili policję, która zatrzymała konkubenta matki. 28-latek usłyszał zarzuty i trafił do tymczasowego aresztu. To kolejna wiadomość w ostatnim czasie w temacie przemocy domowej. Umykają te informacje, bo trwa wojna. Generalnie umyka bardzo dużo. Przecież młodzi ludzie nadal mają problemy psychiczne, nadal dotyka ich brak poczucia własnej wartości, depresja nie rozpłynęła się, liczba samobójstw nie spadła do zera, kryzys psychiatrii dziecięcej nie przestał być kryzysem. 

W szkołach chaos i dobra wola. Ministerstwo edukacji i nauki żyje w alternatywnej rzeczywistości, nie wiadomo, co z egzaminami, ocenianiem, generalnie tak naprawdę nie wiadomo nic. Samorządy i szkoły tworzą oddziały przygotowawcze, w mojej szkole ruszy taki jutro na dwadzieścia pięć osób, udało się znaleźć nauczycielkę, która naucza języka polskiego jako obcego, będą też inne przedmioty, inne szkoły też zakładają oddziały, ale nie wystarczy nauczycieli, nie wystarczy miejsca, żadne pozytywne myślenie nie naprawi sytuacji. Gdy nie powstaną szkoły na uchodźctwie, gdy nie będzie można w pełni wykorzystać zasobów nauczycielskich Ukraińców, gdy nie rozwinie się system edukacji zdalnej, to wszystko rozleci się i nie pomożemy ani Ukrainie, ani sobie.

Rosjanie strzelają do szkół i szpitali. Nic nie zmienia się na froncie bezwzględnej agresji. Ukraińscy i rosyjscy turyści utknęli w kurortach, więc dochodzi do konfliktów. W wyniku ostrzału dzielnicy Industrialnej w Charkowie w nocy 20 marca zginęło pięciu cywilów, w tym 9-letni chłopiec, poinformowała policja, a ja zastanawiam się, czy zjeść drugie śniadanie. Muszę w końcu sprawdzić sprawdziany, niedługo wywiadówka, rodzice mogą oburzyć się, że mało ocen, oceny są przecież ważne, no i muszę kupić kawę, migdałowe mleko do niej. Migdałowe mleko brzmi niezręcznie w kontekście wojny. 

Moje pisanie jest sztuką pomijania. Pomijam wiele, gdyż nie da się zauważyć wszystkiego. Wiadomość pojawiają się z prędkością karabinu maszynowego. Martwię się tym, że niektórzy, jak twierdzą, czytają tylko mnie, przez co mają przed oczami tylko to, co widzą moje. To za mało, ja jestem za mały, żeby opisać całą rzeczywistość. Czasami wyobrażam sobie, że mam taki potężny komputer i mnóstwo ekranów, na których wyświetlają się wszystkie wiadomości świata. Mam ogromną potrzebę porządku rzeczywistości, a ta jest bardzo nieporządna i składa się z chaosu. Próbuję ją sobie porządkować, ale wszystko przecieka mi przez palce, rozpływa się. 

Matka obrońcy Wyspy Węży wspomina ostatnią rozmowę z synem: Trzymaj się. Zaczęło się. Wojna, mamo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 lipca 7.52

5 lipca 4.18

9 kwietnia 17.32