22 marca 16.46
Jadę do drugiej pracy. Polacy nie mogę się dogadać między sobą, czy jest zimno, czy ciepło. Jedni noszą zimowe czapki, inni są w krótkich spodenkach. Już za chwilę, już za momencik Adam Niedzielski zdejmie Polakom z twarzy maseczki, Przemysław Czarnek wprowadzi lex Czarnek 2.0, może choć oszczędzi te organizacje pozarządowe, które tak sprawnie zastąpiły rząd w ramach pomocy uchodźcom, a Mateusz Morawiecki zmieni Konstytucję. Wszystko byłoby super, gdyby nie ta wojna, mogłaby się już skończyć.
Wojna jednak uporczywie trwa. Czytam doniesienia w pociągu, a wcześniej omawiałem z uczniami Miejsce Andrzeja Stasiuka. To jeden z nielicznych autorów lektur szkolnych, którzy jeszcze bezczelnie żyją. Ostatnio pomagał na granicy z Ukrainą. Miejsce jest o cerkwi, więc trochę niezręcznie, ale nie tak bardzo, jak na innej lekcji, gdy omawiamy Zbrodnię i karę Dostojewskiego. To lektura obowiązkowa, nikt jej nie wyrzucił, a z uczniami ustaliliśmy, że jednak robimy, ewentualnie gdyby dołączył do klasy młody Ukrainiec, to będziemy udawali, że nie ma w Polsce takiej lektury, jak udajemy parę innych rzeczy. Na innej lekcji młoda Ukrainka słucha o Kordianie, który nie ma dość siły, żeby zabić cara. Dziewczyny z Polski tłumaczą jej po angielsku, kto to był ten cały Kordian. Ma to jakiś sens i sporą wartość kulturową, nie przeczę, na szczęście ministerstwo edukacji i nauki odkryło, że większy sens ma nauczanie zdalne z Ukrainy. Jeszcze jak odkryje, że w Polsce pojawiło się sporo nauczycielek, które uciekły przed wojną, to będzie przełom. Klasa przygotowawcza w mojej szkole chodzi póki co na wycieczki do różnych instytucji, co też ma sens.
Wracając do cerkwi. Cerkiew w opowiadaniu Stasiuka jest, ale jej nie ma. Została rozebrana i przeniesiona do muzeum. Zastanawiamy się, czy obiekty wyrwane ze swojego naturalnego środowiska i zamienione w eksponaty nadal są tymi samymi obiektami i dochodzimy do wniosku, że nie. Inny wniosek jest taki, że cerkiew nadal jest cerkwią w tym miejscu, w którym kiedyś była. W czwartek pójdziemy zobaczyć synagogę, której nie ma, bo została spalona w czasie zamieszek wywołanych wydarzeniami nocy kryształowej. Zastanawiam się, czy gdy Mariupol zostanie zrównany z ziemią, albo Charków, albo Kijów, to też będą nadal istnieć. Uczeń mówi, że wszystko istnieje, dopóki jest w pamięci.
Pamięć jest ulotna. Gdyby świat pamiętał o wojnach wcześniejszych, nie byłoby kolejnej. Nie napiszę dzisiaj o wszystkich doniesieniach z frontu. Ktoś mi napisał, że nie muszę pisać o wszystkim, choć mam takie poczucie, że powinienem, więc w końcu pewnie napiszę, ułożę upiorny alfabet słów na temat śmierci i wojny. Zaglądam jednak i czytam: 32-letni ukraiński pracownik i tłumacz Radio France został porwany, a następnie był przetrzymywany przez dziewięć dni i kilkakrotnie torturowany przez rosyjskich żołnierzy, poinformowały francuskie media. Mężczyzna był bity kolbami karabinów maszynowych i żelaznym prętem po twarzy i ciele. Żołnierze wrzucili go do rowu obok martwego psa i wykonali pozorowaną egzekucję, strzelając nad jego głową. Ofiara spędziła trzy dni w lesie, przywiązana do drzewa. Ukrainiec został wypuszczony w lesie po dziewięciu dniach. Zeznania mężczyzny zostaną przekazane do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, przekazała RSF.
Myślę, że jest jednak ciepłej niż zimniej, chociaż bardzo zimno było w nocy. Wahania temperatury są trochę upierdliwe. Człowiek zakłada szalik, a później nie ma co z nim zrobić. Papież Franciszek zadzwonił do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, poinformował ambasador Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej Andrij Jurasz. Z Papieżem Franciszkiem też nie wiem, co zrobić, więc równie dobrze mógłby być moim szalikiem. Jak na razie ma mniej więcej taki sam poziom skuteczności obrony przed wojną.
Mój kolega z pracy uważa, że niedługo pójdziemy na front, więc cieszy się słońcem. Ja z niczego się nie ciszę, więc tylko kiwam głową. Mój kolega lubi mylić się w wielu sprawach, takie ma hobby, choć czasem ma rację. Z drugiej strony podobno PGNiG, Poczta Polska i Lasy Państwowe przygotowują pracowników na wojnę, więc może coś jest na rzeczy. Nie będę się tym martwił teraz, pomartwię się później, muszę jeszcze poprowadzić kurs do matury, wszak już niedługo. Pewnie nawet zakwitną kasztany, czy coś.
Ktoś diagnozuje mnie przez internet i pyta, czy mam aleksytymię, a ja nawet nie wiem, co to znaczy, więc sobie gugluję. Raczej nie mam, moje emocje wynikają między innymi z obserwacji i ludzkich zachowań w moim kierunku, tych bliższych z bliskiej i dalszej przeszłości. Około 500 tysięcy uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy uciekli do Polski, potrzebuje pomocy z powodu zaburzeń mentalnych. Około 30 tysięcy ma poważne schorzenia psychiczne, oświadczyła przedstawicielka Światowej Organizacji Zdrowia w Polsce Paloma Cuchi. I to jest problem, a nie moje widzenie świata. Nie daliśmy rady z pomocą dla dzieci w czasie pandemii, teraz mamy miliony nowych mieszkańców, wśród których jest wiele problemów. Niektórzy sobie poradzą, ale co z tymi, którzy nie będą sobie radzić? Wśród uchodźców są ludzie o mocnej i mniej stabilnej konstrukcji psychicznej. W niczym się w tym od nas nie różnią.
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainie przyszło na świat ponad 15 tysięcy dzieci, napisała na Telegramie pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska, czytam i myślę, że życie ma jednak zawsze przewagę nad śmiercią, choć tak naprawdę nie wiemy, ilu tak dokładnie zginęło Ukraińców. A nawet jak się dowiemy, to nie zrozumiemy.
Czytam, że Wołodymyr Zełeński nie jest taki super, przynajmniej dla dwóch dziennikarzy. Kolejny raz nie było miejsca i czasu dla dziennikarza z Polski, stwierdził Jacek Łęski, wysłannik TVP do Kijowa. Rozczarowany jest także wysłannik Onetu na Ukrainę Marcin Wyrwał. Kolejna konfa Zełeńskiego dla (nie polskich) mediów. Polacy nie zaproszeni, bo przecież i tak będą w Ukrainie. Słabe to, ocenił. Pojawiły się też pretensje do dziennikarki z innego kraju, że pytała prezydenta Ukrainy o pierdoły. Może właśnie zrobiła dobrze? Może mógł raz w końcu powiedzieć coś nie o śmierci dzieci, kobiet, mężczyzn?
Rosyjski żołnierz Misza poddał się razem z czołgiem, poinformował na Facebooku doradca szefa MSW Wiktor Andrusiw. Mężczyzna miał poddać się ukraińskiemu wojsku, gdyż nie widział sensu dalszej walki. Po zakończeniu wojny, dywersant ma otrzymać 10 tysięcy dolarów nagrody oraz będzie mógł ubiegać się o obywatelstwo. Myślę sobie, że jeśli jest to prawdziwe, to jest piękne. Pozwalam sobie na ten komfort psychiczny, który wynika z dobrych wiadomości. Media społecznościowe dają nam krzywy obraz tego, co faktycznie dzieje się na miejscu, bo Ukraina chętnie chwali się każdym triumfem, a Rosja celowo milczy, powiedział ekspert wojskowy Michael Kofman. Domyślam się tego, więc nie przesadzam z tym komfortem.
Dziś kończę 89 lat i mój toast urodzinowy brzmi: Przeżyłam Stalina, przeżyję i Putina, powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową pani Janina z Kijowa. I dodała: wiem na pewno, że Ukraina zwycięży w tej wojnie, gdyż my po prostu nie mamy innego wyjścia. Ukraina jest bramą dla rosyjskiego wojska, które chce wkroczyć do Europy, ale barbarzyństwo nie może wejść, oświadczył Wołodymyr Zełenski, a my wszyscy wierzymy, że rosyjskie wojsko nie przekroczy tej bramy. Głowy państw naradzają się i dalej będą się naradzać. My zrobimy coraz droższe listy zakupów i będziemy wspominać o naszych drogich zmarłych Ukraińcach.
Dużo mówi się o chaosie i dezorganizacji rosyjskiej armii. Wciąż nie wiadomo, kto tak naprawdę kieruje rosyjskimi wojskami okupującymi Ukrainę. Według CNN, pojawiają się również przypuszczenia, że wojną nie kieruje absolutnie nikt. Wyobrażam sobie tego nikt lub tą, nikt o twarzy Putina w szklanej klatce, nikt o wnętrznościach z nicości, nikt, które losowo wybiera rakiety i zrzuca je na losowe ukraińskie miasta, Mariupol, Charków, Odessę, zgniata budynki i ludzkie kości opakowane w jeszcze żywą tkankę, ubrane w płaszcz ze skóry i uczuć, wiecznie niezaspokojone, wiecznie głodne, złe.
A przecież to tylko Putin, żaden potwór. To tylko generałowie, żadne szatany. To tylko żołnierze armii rosyjskiej, żadne demony. To tylko ludzie ludziom, nic i nikt więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz