28 marca 5.08
Ordo Iuris będzie monitorować wybory na Węgrzech. Rzecznik rządu Viktora Orbana podważa wiarygodność OBWE, a od 1 stycznia Polska przewodzi Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Zastanawiam się, co jeszcze musi się wydarzyć, żeby do wszystkich dotarło, jak bardzo szkodliwy był polityczny romans Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego z Viktorem Orbanem. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, kto sponsoruje Ordo Iuris. Można nadal śmiać się z romansów w tej organizacji, choć temat ucichł, ale sprawa jest o wiele bardziej poważna niż seksualne zabawy konserwatystów.
Wdrażamy najwyższe standardy rzetelności. Obnażając stronniczość i bezpodstawność opinii tych organizacji, nawykłych dotąd do bylejakości, powiedział w kontekście Unii Europejskiej i OBWE prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski. Wiem, że nie zaczynam dnia od dobrych wiadomości. Społeczeństwo szczęśliwe jest, gdyż całkowicie zdjęło maseczki. Można uśmiechać się.
300 par butów stanęło na brzegu Dunaju. W Budapeszcie odbyła się akcja honorująca pamięć ofiar w Mariupolu, gdzie Rosja dokonała barbarzyństwa, jakiego Europa nie znała od czasów II wojny światowej. Akcja odbyła się w pobliżu pomnika Buty na brzegu Dunaju, który honoruje pamięć węgierskich Żydów bezwzględnie eksterminowanych przez nazistów. Przed zabójstwem zmuszali oni ludzi do zdejmowania butów, napisał Dmytro Kułeba.
To taki paradoks, że jednocześnie na Węgrzech wydarza się piękna akcja, a Viktor Orban ma w swojej głowie bardzo nieczyste intencje. Kilka tygodni temu chciał zdobywać z Putinem kosmos.
Trwa 33 dzień wojny. Trójki to takie ósemki, tylko że przecięte tak jakby na pół. Zastanawiam się, co będzie, gdy wojna potrwa 88 dni. W czasie pandemii mieliśmy być zamknięci na dwa tygodnie, z których zrobiły się dwa lata, a wbrew temu, co się niektórym wydaje, pandemia wcale się nie skończyła. Niektóre kraje zaliczają rekordy zakażeń i hospitalizacji. Ale co tam. Jakoś to będzie. A jak będzie z wojną? Ósemka, gdy ją ułożyć horyzontalnie, to z kolei nieskończoność.
Czechy zamroziły aktywa rosyjskich obywateli i podmiotów objętych sankcjami UE, przekazał premier Petr Fiala, cytowany przez The Kyiv Independent. W Polsce nadal trwa pewnego rodzaju niemożność. Najgłośniej krzyczymy, ale akurat w tym zakresie niewiele robimy. Ten stan przedłuża się, rozciąga jak guma do żucia. Erdogan rozmawiał z Putinem. Prezydent Turcji podkreślił znaczenie zawieszenia broni pomiędzy Ukrainą i Rosją, zaprowadzenia pokoju i poprawę warunków humanitarnych w regionie, napisało jego biuro. Putin zgodził się na kolejną rundę negocjacji z Ukrainą, choć zdaniem ekspertów to tylko gra na czas i udawanie, że przecież się stara.
Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla mediów rosyjskich powiedział: Putin powinien spotkać się ze mną, gdziekolwiek poza Rosją, Ukrainą i Białorusią. Póki co spotykają się delegacje. Próbuję sobie wyobrazić takie spotkanie Zełenskiego z Putinem. Mam komiksową wyobraźnię, więc od razu widzę pojedynek rozpisany na kwadraty lub prostokąty obrazków. Generalnie w komiksach wszystko jest prostsze. Nawet zmarli wracają z zaświatów, rzadko kiedy jakiś superbohater umiera definitywnie i na zawsze. W życiu niestety tak nie jest. Myślę o wszystkich zmarłych, zabitych na zawsze Ukraińcach. Kiedyś myślałem o ludziach, którzy umierali na stałe z powodu pandemii, zresztą nadal umierają. Nie wszyscy podzielają moje myśli i to być może dobrze. Co dobrego może przyjść z rozpamiętywania serii zgonów?
Nie przyzwyczajajcie się do wojny, zaapelowała Olena Zełenska. W XXI wieku Europa nie może przyzwyczaić się do wojny, do tego, że dzieci zasypiają przy odgłosie pocisków i nie wiedzą, czy jutro będą żyły, napisała. Obawiam się, że takie przyzwyczajenie wchodzi w grę, może nie u nas, gdy mamy Ukrainę na wyciągnięcie ręki, niektórzy mają Ukraińców w domach, mijamy ich na ulicach, widzimy w punktach recepcyjnych, choć przecież i u nas nie wszyscy jakoś szczególnie przejmują się sytuacją. W niektórych miejscach na świecie mówi się mało o wojnie, o wiele mniej, niż to się nam wydaje. Dokładnie tak samo, jak my mało mówimy o wojnie w Syrii lub o sytuacji w Afganistanie. Mamy uchodźców na innej granicy, ale o nich mówimy wstydliwie i po cichu, nawet wtedy, gdy chodzi o kobiety i dzieci, a nie tych mitycznych uchodźców z konferencji prasowej Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka, którzy publicznie gapili się na seks z krową lub koniem, ciągle mi się myli. Przyzwyczailiśmy się do wielu rzeczy.
Wojna żyje, gdy umierają ludzie na twoich oczach. Gdy dzieje się daleko, jest zbiorem luźnych komunikatów. Jednak nawet do śmierci można się przyzwyczaić.
Michał Fiszer tłumaczył, jak można rozeznać się w śmierciach rosyjskich żołnierzy. Okazuje się, że są ludzie, którzy przeglądają zdjęcia, które wrzucają Rosjanie z pogrzebów. Każdy order ma numer i na podstawie tych numerów wyliczono, że Ukraina może mieć rację, gdy podaje straty liczone na około 16 tysięcy. Pewnie nigdy nie poznamy dokładnej liczby, być może poznamy kiedyś liczbę śmierci Ukraińców. To będzie liczba ogromna, którą póki co tylko przeczuwamy. Czasami ludzie piszą do mnie, że porządkuję ich myśli. Myślę, że to dziwne, gdyż moje myśli są nieuporządkowane, zyskują tylko wymiar przy pomocy liter i złożonych z nich zdań.
Niemcy robią wszystko, co w ich mocy i co możliwe, aby pomóc Ukrainie, włącznie z dostarczaniem broni, stwierdził kanclerz Olaf Scholz. Generalnie wszyscy jakby robią wszystko, co w ich mocy i co możliwe, a wojna nadal trwa. Ten dziwny stan odklejenia towarzyszy mi nieustannie. Choć to z pozoru wydaje się takie proste, przecież wystarczy zatrzymać jedną armię jednego człowieka, a jednocześnie okazuje się to niemożliwe z powodu różnych zależności, atomów strachu, lęków przed rozlaniem się wojny na wszystkie strony, choć przecież po części rozlewa się już.
Jeszcze nie wiadomo, jak zareaguje Jarosław Kaczyński na słowa Wołodymyra Zełenskiego, że nie rozumie jego pomysłu z misją pokojową NATO. Sam jestem ciekawy, bo choć już przywykłem, że jak Jarosław Kaczyński coś powie, to na pewno będzie to równie bez sensu, jak żarliwa dyskusja z gruszką na temat podatków, ale mimo wszystko zawsze mnie jakoś zaskakuje sposobami widzenia świata, który istnieje tylko w jego głowie.
Dzisiaj rozpocznie się zmiana sposobu nadawania naziemnej telewizji cyfrowej. Andrzej Duda podpisał ustawę, która przewiduje wzrost dofinansowania do zakupu telewizora w związku tą zmianą do 250 złotych. Nie mam telewizora i nie chcę mieć, gdyż z jeszcze jednym źródłem rzeczywistości z ekranu bym nie wytrzymał. Jeszcze gdy byłem na studiach, usłyszałem zdanie, że odbiornik jest przekazem, sam ekran kształtuje obraz rzeczywistości. Mam świadomość, że teraz też żyję w bańce, odbieram informacje często skrojone pode mnie, choć staram się patrzeć w różne miejsca i na różne sposoby widzenia świata, to przede wszystkim widzę go po swojemu, a później jeszcze opisuję go tutaj, co powoduje, że moja wizja świata wędruje, przekształca się w oczach innych, więc trudno powiedzieć, co tak naprawdę jest efektem końcowym.
W rosyjskiej telewizji stale mówi się o tym, że polskie lotniska wojskowe wykorzystywane są do transportu towarów na Ukrainę. Wyciągam z tego wniosek, że Kreml planuje uderzenie przeciwko jednemu z tych lotnisk, powiedziała Masza Gessen, dziennikarka tygodnika The New Yorker. Dodała, że jej zdaniem wojna dotrze do Polski, czytam na Interii. Nie jestem przekonany, gdyż inni eksperci twierdzą, że Rosja nie ma na to szans, ani możliwości. Oczywiście, że dopuszczam możliwość, że tak jednak się stanie, ale wtedy to już będzie zupełnie inna kwestia i większość aktualnych problemów rozejdzie się po kościach.
Od kilkunastu godzin nie aktywował się Przemysław Czarnek. Zawsze boję się takiej sytuacji, gdyż potrafi później wystrzelić z czymś jeszcze głupszym, niż przed chwilą milczenia. Jest przecież jeszcze tyle złych rozwiązań do wymyślenia i wdrożenia w życie. Tym bardziej, jak ma się takich rycerzy jak dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, który z zapałem chce egzaminować uczniów z Ukrainy.
Gwiazdy pojawiają się na czerwonym dywanie, w końcu trwa noc wręczenia Oscarów. Analizowane są stroje, co z lekka odstaje od rzeczywistości. Z drugiej strony, jakoś to rozumiem. Ludzkość potrzebuje rozrywki nawet w czasie wojny. Podczas półminutowej przerwy widzów na całym świecie poproszono o chwilę ciszy, aby okazać nasze wsparcie dla narodu ukraińskiego, który obecnie stoi w obliczu inwazji, konfliktu i uprzedzeń we własnych granicach. Czy pół minuty to dużo? Czy brak nazwy Rosja lub Putin to dobrze? Gdy to piszę, nie doszło do wystąpienia Wołodymyra Zełenskiego na gali, choć były takie plany. Francis Ford Coppola przy okazji przemówienia z okazji jubileuszu Ojca Chrzestnego rzucił ze sceny: Niech żyje Ukraina. Z kolei Chris Rock zażartował z łysej głowy Jady Pinkett-Smith, nawiązując do filmu G.I. Jane, chociaż żona Smitha cierpi na łysienie plackowate. I po tym dziwnym żarcie Will Smith wstał i uderzył Rocka, a następnie wykrzyczał, żeby ma nie wypowiadać imienia jego żony. Najprawdopodobniej to będzie bardziej zapamiętane.
Tymczasem, jak zauważa ekspert do spraw wschodnich Sergej Sumlenny, Marina Oswiannikowa, która pojawiła się w rosyjskiej telewizji z plakatem przeciwko wojnie w Ukrainie, teraz wzywa do tego, by znieść sankcje, które uderzają w zwykłych Rosjan, ponieważ nie powinni oni ponosić zbiorowej odpowiedzialności za wojnę Putina. Tak to jest z tą rosyjską rzeczywistością medialną. Niczego nie można być pewnym, nawet bohaterstwo może okazać się ustawką.
W niektórych rejonach Ukrainy lekarze zaczęli obserwować gwałtowny - nawet dwu- czy trzykrotny - wzrost liczby przedwczesnych porodów, co jest wynikiem stresu i problemów medycznych związanych z wojną, podała BBC. Zło wojny dotyka z każdej strony i na wszystkie możliwe sposoby. Nie sposób wymyślić, jakie kary powinni ponieść ci, którzy wywołali wojnę. Czy kiedykolwiek tak naprawdę Rosja, jej żołnierze, Putin, poniosą karę poza sankcjami? Trudno powiedzieć.
Chińska gazeta Huanqiu Shibao zarzuciła Stanom Zjednoczonym sprowokowanie kryzysu w Ukrainie oraz czerpanie z niego korzyści. Chińczycy stwierdzili, że Amerykanie udają świętych moralistów, co zostało podchwycone przez rosyjską propagandę, pisze Rafał Mrowicki w Wirtualnej Polsce. Wojna na informacje toczy się równolegle z tą na spalonej ziemi. Genenrał Skrzypczak powiedział: Rosjanie powoli przegrywają wojnę na Ukrainie. Ten sam generał 7 marca przewidywał rozstrzygnięcie wojny w ciągu 2-3 dni. Mamy już 28 marca, więc przepowiednia nie sprawdziła się. Nie mówię o tym dlatego, żeby sobie kpić z generała. Po prostu wszystko jest kompletnie nieprzewidywalne i słowo powoli znaczy jednocześnie wszystko i nic. Można prześledzić mnóstwo analiz i nie być mądrzejszym choćby o kawałek pewności. Andrzej Betlej z kolei ogłosił w ramach swoich systematycznych analiz: nie ma co ulegać propagandowemu optymizmowi, wojna będzie długa.
Nad ranem wzmaga się wiatr. Nie brzmi dobrze, raczej śpiewa katastroficzne sonety. W końcu to tylko wiatr, przecież nie ma się czego bać. Rosyjska inwazja w Ukrainie grozi gwałtownym zmniejszeniem dostaw zbóż do Ameryki Łacińskiej, co skokowo pogłębi zjawisko niedożywienia i głodu w tej części świata, donosi Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa. Nie pozwolimy nikomu zapomnieć o naszych miastach, o Mariupolu i innych miastach Ukrainy, które są wyniszczane przez Rosjan. Coraz więcej ludzi na świecie stoi po stronie Ukrainy, po stronie dobra w tej bitwie ze złem. I jeśli gdzieś politycy nie potrafią podążać za ludźmi, to my ich nauczymy. To podstawa demokracji, ogłosił Wołodymyr Zełenski.
Ktoś mi napisał, że czyta tylko początek i koniec moich doniesień, resztę przelatuje wzrokiem. W takim przypadku mógłbym w środku wstawić przepis na pietruszkowe ciasto i ten ktoś mógłby nie zauważyć w czasie tego przelotu, tak jak teraz nie zauważa pewnie niektórych wątków, tak jak ja nie zauważam mnóstwa spraw i faktów. Jesteśmy mistrzami w niedostrzeganiu wszystkich drobiazgów świata, co zresztą jest słuszne, bo w innym wypadku nie dalibyśmy rady znieść tej fali informacji. Teraz muszę już kończyć, bo zaczyna się dzień jak co dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz