3 marca 7.57

Nie zauważyłem łez Jurka Owsiaka. Zdałem sobie sprawę, jak wiele pomijam, nie dostrzegam, choć staram się być uważny. Algorytmy roznoszące wiadomości są bardzo niedoskonałe. Algorytm rzeczywistości jest jeszcze gorszy. 

Ktoś mnie dzisiaj spytał, dlaczego Polacy są tak bardzo otwarci dla Ukraińców? Bo to jesteśmy my, powiedział Jerzy Owsiak. Kilka miesięcy temu mieliśmy kryzys na granicy białorusko-polskiej. Ci ludzie takiej miłości nie dostali, dodał, co oczywiście jest nieustannie bardzo niezręczne i wstydliwe.

Ja utożsamiam się bardzo z ludźmi z Ukrainy. To są nasze dzieci, to jesteśmy my, z naszych pomysłów na życie. To są moi przyjaciele, którzy grają z nami na festiwalu, powiedział Jurek Owsiak. Tam zawsze gra jakaś ukraińska kapela. Oni tak samo się bawią, noszą takie same długie włosy, są tak samo wytatuowani, żyją takim samym życiem. Ale dzisiaj są na froncie, noszą mundury, dodał.

Łzy Jurka Owsiaka nie są łzami bezsilności. Są płynnym dowodem wrażliwości i empatii. Przecież można płakać i mimo wszystko pomagać, działać na szeroką skalę. Oczywiście, nie każdy musi być Jurkiem Owsiakiem. Można pomagać na wiele sposobów. 

Tkam kronikę, gdyż potrafię pisać, choć nie uważam, że w moim przypadku jest to szczególnie przydatna umiejętność. Przeczytałem, że amerykańskie analizy językowe wskazują, że Wołodymyr Żeleński i jego urzędnicy sami piszą swoje wpisy i sami je publikują. To paradoksalne, ale właśnie wcześniejsze doświadczenia prezydenta Ukrainy mogą pomagać mu w kreowaniu niezwykłego wizerunku, który podtrzymuje na duchu walczących Ukraińców. Czasami myślę, że musi odczuwać rozpacz i poczucie beznadziejności sytuacji. Jednocześnie potrafi grać heroiczną rolę życia na miarę każdego Oscara.

Setki rosyjskich pojazdów z rozciągającego się na kilkadziesiąt kilometrów konwoju, który miał zmierzać na Kijów utknęły w drodze, twierdzi rzecznik Pentagonu, John Kirby. Tego typu doniesienia dają nadzieję, choć trzeba mieć świadomość, że Rosja musi mieć coś jeszcze w zanadrzu. Nie, nie chodzi o bombę atomową. Uważam, że strasznie siebie nawzajem scenariuszem z filmów postapokaliptycznych nie jest najlepszym z możliwych rozwiązań. Generałowie opisują różnego rodzaju scenariusze. Nie każdy widzi klęskę na horyzoncie. 

Węgry nie pozwalają na transport broni do Ukrainy przez swoje terytorium, a rządowa propaganda uzasadnia działania mordercy Putina. Jednocześnie Daniel Obajtek nie rezygnuje ze sprzedaży stacji paliw Lotosu węgierskiemu MOL-owi. Ja naprawdę rozumiem ideę zgody narodowej i wspólnej pomocy Ukrainie. Nie mogę jednak przejść do porządku dziennego nad tym, że dosłownie chwilę wcześniej nasza władza spotykała się z fanami Putina. Gdzie jest Marine Le Pen, gdzie jest Mateo Salvini w tej chwili? Bo gdzie jest Viktor Orban to dobrze wiemy. Nie mogę zrozumieć tej zbiorowej amnezji, nie pierwszej zresztą w przypadku naszego społeczeństwa.

Rosyjskie linie lotnicze nie mogą już pojawiać się w Europie, a przewoźnicy z Unii Europejskiej dostali zakaz wlatywania w rosyjską przestrzeń powietrzną. Na tym kryzysie korzysta jedna firma – Air Serbia. Chętni na skorzystanie z jej usług muszą jednak naprawdę głęboko zajrzeć do portfeli, pisze Adam Sieńko. W czasie wojny zawsze znajdą się ludzie, którzy na niej zarobią. Będą czerpali korzyści z dramatycznej sytuacji. Niezbyt dobrze to świadczy o ludzkości jako takiej. Może jednak rzeczywiście trzeba skupić się na jej dobrej i empatycznej twarzy?

Ze Szwecji za pośrednictwem 155-metrowej wieży telewizyjnej w Sztokholmie drogą satelitarną nadawane są rosyjskie kanały, których emisji zakazały na przykład Polska oraz kraje bałtyckie. Szwedzki regulator rynku telewizyjnego upiera się, że nie może wstrzymać transmisji. To tyle w temacie pełnej zgody tak zwanego demokratycznego świata w obronie Ukrainy. 

Wsie i miasteczka, w których stacjonują kolumny wojsk rosyjskich, stają się natychmiast miejscami grabieży, rabunków i mordów. Potrzebujemy korytarzy humanitarnych, żywności, lekarstw, karetek, ewakuacji dzieci. Oczekujemy aktywnej pomocy organizacji międzynarodowych, w tym OBWE. Dosyć słów, napisał doradca ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak, a ja idę na lekcje. 

Trzeba jakoś żyć, twierdzą młodzi ludzie, więc pewnie mają rację. Rzucę okiem na wojnę w trakcie dnia, który skończę o dwudziestej. W tym czasie wzrost wydarzeń będzie wykładniczy. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 lipca 7.52

5 lipca 4.18

9 kwietnia 17.32