7 marca 12.18
Premier Australii Scott Morrison powiedział ciekawą rzecz: żaden kraj nie będzie miał większego wpływu na zakończenie tej strasznej wojny w Ukrainie niż Chiny.
Być może. Biorąc pod uwagę, że Chiny wyjątkowo pilnie przyglądają się potędze Putina, to mogą być w kropce. Z jednej strony nie sposób odmówić mu despotycznego okrucieństwa, ale z drugiej pojawia się wiele sygnałów, że nie licząc atomu, to z tą potęgą militarną bywa różnie. Eksperci są zdumieni, a wszyscy pokładamy nadzieję w tym, że tak jest w rzeczywistości. Ciągle mam nieprzyjemne wrażenie, że to jakiś trik, którego jeszcze nie zrozumieliśmy w pełni. Myślę o tym, gdy jem bułkę z gruzińskiej piekarni. Najlepszą, jaką mają, z serem, salami i chilli.
Wojna, która zaczęła się w Ukrainie, może się rozlać na Mołdawię. A wynika to z sytuacji, która trwa od ponad trzech dekad i dotyczy Naddniestrza, czyli zbuntowanego regionu Mołdawii, nieuznawanego przez świat - w tym przez Rosję. To stąd przyjechali ludzie, którzy w 2014 roku tworzyli siły bezpieczeństwa w Donbasie, powiedział Jakub Pieńkowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. To wcześniej umknęło, nie wszystko widzimy od razu, nie przychodzi do głowy. Mózgi analityków pracują, a ja oglądam zdjęcia zniszczonych miast. Wyglądają jak wyjątkowo dobra dekoracja filmów wojennych, z tą różnicą, że istnieją naprawdę i kryją w sobie prawdziwą śmierć ludzi.
Podobno nasi przyjaciele lubią siedzieć w przytulnych kawiarniach w Paryżu, Berlinie, Nowym Jorku czy Budapeszcie. Powoli piją czarną kawę z rogalikiem i długo przyglądają się zdjęciom ukraińskich miast, które znikają z powierzchni ziemi. A nasze umierające miasta wciąż walczą, napisał doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. Niekoniecznie w Paryżu, Berlinie, Nowym Jorku lub w Budapeszcie. W Polsce jadłem gruzińską bułkę i patrzyłem na Charków.
Rosyjski konwój na północ od Kijowa, który zajmuje około 64 kilometry drogi, pozostaje w martwym punkcie, przekazał anonimowy urzędnik. Martwy punkt to dobre miejsce dla rosyjskiej armii. Ukraina mówi, że dostała kolejne zaopatrzenie wojenne. Czy to wystarczy, tego nie wie tak naprawdę nikt.
Okupanci, łamiąc międzynarodowe prawo humanitarne, ostrzeliwują cywili, zielone korytarze, biorą jako zakładników kobiety i dzieci, rozmieszczają uzbrojenie w dzielnicach mieszkalnych, celowo tworzą kryzys humanitarnych w zajętych miejscowościach, podkreślono w komunikacie Sztabu Generalnego. Gdy Rosja zaproponowała korytarze, to ustawiła je tak, że ludzie mogli uciekać tylko do Rosji lub na Białoruś. Ukraina odrzuciła te drogi wątpliwej wolności.
Rosyjski gimnastyk stanął na podium obok sportowca z Ukrainy. W miejscu rosyjskiej flagi na piersiach miał literę Z, która jest uznawana za symbol rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Międzynarodowa Federacja Gimnastyczna ogłosiła: To szokujące. Będzie dyscyplinarka. To w ogóle nie jest szokujące. Najprawdopodobniej nie zdajemy sobie sprawy z siły rosyjskiej propagandy. Andrzej Zaucha, który przez wiele lat przygotowywał relacje z Rosji dla TVN, opuści ten kraj. Reporter będzie pracował poza granicami Rosji. Już około 150 dziennikarzy opuściło Rosję. Putin rozważa całkowite odcięcie Rosji od globalnego internetu. Już raz to ćwiczono. Kraj zamknięty nie przestanie być niebezpieczny, nawet jeśli teraz w rezultacie przegra z Ukrainą. Z takiej porażki mogą brać się wojny większe, gdyż rozczarowanie jest paliwem dla dyktatury.
Nawet ludzie do tej pory niechętni Ukraińcom mają dla nich spory podziw. Ta zmiana u Polaków będzie raczej trwała. Niestety nasilenie postaw antyrosyjskich też będzie trwałe, powiedział psycholog społeczny prof. Dariusz Doliński. Trochę trudno się dziwić z tymi Rosjanami. Ciągle myślę o tych zwykłych, milczących, śledzę doniesienia o protestujących, czytam o bojkocie dawnej rosyjskiej kultury, nie wspominając o współczesnej. Gdzie leży granica między nienawiścią wobec aktualnego wroga, a czytaniem Zbrodni i kary? Ciągle się zastanawiam, czy mam odwołać zaplanowane jeszcze przed wojną omawiania lektury.
Otwarty konflikt z NATO jest tylko kwestią czasu. Sankcje mogły nie dopuścić do inwazji, ale trwającej wojny i pędzących czołgów już nie zatrzymają, powiedział Garri Kasparow. Arcymistrz szachowy od 2015 roku ostrzegał, że rosyjski dyktator rozpęta piekło, świat go jednak nie słuchał i piekło się rozpętało. Mistrz szachowy nie niesie lampki optymizmu, widzi raczej nadciągające zagrożenie. Nie postrzega Putina jako szaleńca. Mówi o nim jako o pozbawionym empatii despocie, który jest bandytą wielkiego kalibru i musi zrealizować swoje cele bez względu na koszty.
Rosyjski okręt wojenny został zniszczony w pobliżu Odessy. Poinformował o tym przewodniczący Sztabu Operacyjnego Odeskiej Obwodowej Administracji Wojskowej Siergiej Braczuk. Ukraińska piechota morska podała, że zniszczyła 30 śmigłowców wroga na lotnisku w okupowanym Chersoniu. Informację udostępnił Ilia Ponomarenko, dziennikarz The Kyiv Independent. To cieszy. Jednocześnie wójt Hostomla pod Kijowem Jurij Pryłypko zginął w poniedziałek, rozdając chleb i leki, poinformowała gmina Hostomel na Facebooku. Mógł jak setki innych przesiedzieć w piwnicy. Ale na niego czekano. I dokonał wyboru, napisano. Niektóre śmierci wybijają się wśród tych bardziej anonimowych. Stają się okrutnymi symbolami wojny. Władze obwodu zaporoskiego informują, że w sobotę wojska rosyjskie, a konkretnie kadyrowcy z Czeczeni, ostrzelali z czołgu samochód z listonoszami. Dostarczali emerytury i renty. Na drodze mijali rosyjski czołg i zjechali z drogi, a w odpowiedzi na to czołg ostrzelał i przejechał po samochodzie. Kobieta i mężczyzna, pracownicy poczty, zginęli na miejscu. Patrzymy na to bezradnie, czytamy bezradnie zaciskając pięści.
Za to 11-letni chłopiec z ukraińskeigo Zaporoża przejechał granicę ze Słowacją z jedną plastikową torbą, paszportem i numerem telefonu wypisanym na dłoni, przyjechał całkiem sam, bo rodzice musieli zostać na Ukrainie. Mamy też symbole nadziei i odwagi. Spoglądamy na nie i mówimy, nie wszystko jeszcze stracone.
Rosjanie gonią resztkami sił. Pododdziały rosyjskie już prawie utraciły zdolność bojową. Ich straty są na poziomie 30-40 procent. Zajęte obszary przez Rosjan są tylko zajęte tam, gdzie wojsko stoi. Strategicznie, kiedy załamało się pierwsze natarcie Rosjan, 3 dnia operacji, to już wtedy powiedziałem, że Ukraińcy tę wojnę wygrali, powiedział były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak i przewiduje rozstrzygnięcie wojny w ciągu 2-3 dni. Cóż, można oczywiście żywic taką nadzieję, choć sam generał często mówi coś zupełnie innego. Generalnie eksperci mają problem z ekspertami, gdyż rozmijają się w prognozowaniu. Chciałem tylko powiedzieć, że póki co wcale nie zdezaktualizowały się przepowiednie Jasnowidza z Człuchowa.
Według agencji ArmyInform, należącej do ukraińskiego MON, do intrygującego zdarzenia doszło w piątek w okolicach miejscowości Sewerinowka, około 30 kilometrów na zachód od Kijowa. Dwie rosyjskie kolumny pancerne, nie rozpoznając się nawzajem, otworzyły do siebie ogień. Zanim Rosjanie rozpoznali swoje znaki i się opamiętali, w wyniku kanonady zniszczeniu uległo dziewięć czołgów i cztery transportery opancerzone. Liczby ofiar śmiertelnych nie podano. Takie sytuacje tworzą właśnie te okruchy nadziei. Ciągle myślę, czy to nie jakiś podstęp.
Rząd Ukrainy już planuje, jak odbudować kraj po zwycięstwie, powiedział Wołodymyr Zełenski, mówiąc o pakiecie rozwiązań między innymi dla przedsiębiorców. To dobrze, że perspektywa po wojnie zaprząta uwagę rządzących. To również jest znakiem nadziei, a ta jest niezbędne, prawie tak jak amunicja przeciwko rosyjskim czołgom.
Agresja Putina na Ukrainę wciąż trwa. Złoty się osłabia, a giełda dołuje. Do Polski przybywają setki tysięcy osób, wypędzonych z własnego domu przez wojnę. Do tego widać odpływ kapitału z naszego kraju. Ja tu nie widzę szans. Są same negatywne scenariusze, co najwyżej łagodzone przez politykę imigracyjną. Natomiast dzisiaj widzę wszystko w ciemnych barwach, powiedział Rafał Brzoska, prezes InPostu i od ponad roku nowy polski miliarder. Ja w zasadzie też, choć staram się udawać sam przed sobą. Jestem przekonany, że coś nam umyka, czegoś nie zauważamy, a o poważnych problemach z polskim rządem to już pamiętają tylko nieliczni.
Rosyjska propaganda w sprawie wojny w Ukrainie dotarła do kościoła. Zdaniem patriarchy Rosji Cyryla I wojna toczy się z powodu represji i eksterminacji ludzi w Donbasie, co jest wierutną bzdurą. Za ludobójstwem ma stać Zachód, a represje mają być spowodowane tym, że mieszkańcy Donbasu nie organizują parad gejowskich. Brzmi to jakoś niepokojąco znajomo. Pochody, fale neomarksizmu w Polsce też ktoś wszędzie widział i zresztą nadal widzi. Oczywiście, nie ma co porównywać skali wydarzeń, ale obsesja najwyraźniej podobna.
Szef unijnej dyplomacji alarmuje, że w związku z wojną Ukrainę może opuścić nawet 5 milionów obywateli. Josep Borrell zaapelował o mobilizację, by pomóc krajom, do których przybędą uchodźcy. Stwierdził, że trzeba będzie przygotować dla uchodźców więcej szkół, więcej punktów recepcyjnych i więcej wszystkiego.
Więcej wszystkiego wydaje się całkiem dobrym określeniem. Myślę, że nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak więcej tego wszystkiego być musi. Na początek przydałaby się w Polsce dostawa wolontariuszy z innych krajów, które mają mniejszą liczbę uchodźców do obsłużenia. Ludzie na granicy w końcu będą zbyt zmęczeni, żeby to robić. Co z bazą mieszkań? Naprawdę ktoś sądzi, że da się miliony ludzi rozlokować po ośrodkach, na szybko stworzonych miejscach noclegowych, prywatnych mieszkaniach? I do znudzenia: w jaki sposób niewydolny system edukacji, z przeładowanymi szkołami, ma wchłonąć nowych uczniów, gdy właśnie nadchodzi rocznik skumulowanej rekrutacji, s nauczycieli jakby coraz mniej? Są eksperci, którzy podają rozwiązania, jak chociażby dyrektor Jolanta Gajęcka, ale przecież zadowolony z siebie Minister Edukacji i Nauki nie będzie słuchał jakichś tam dyrektorów. A co z rosyjskimi dziećmi w polskich szkołach? Za chwilę mogą spotkać się z ukraińskimi.
Charków cały czas znajduje się pod ostrzałem wojsk rosyjskich. Cywile próbują uciekać z miasta pociągami ewakuacyjnymi. Niezależny białoruski kanał NEXTA opublikował na Twitterze zdjęcie z dworca w Charkowie. Od początku wojny w obwodzie charkowskim zginęło 133 cywilów. Oglądam zdjęcie, gdy kończę jeść gruzińską bułkę w Polsce.
Komentarze
Prześlij komentarz