11 kwietnia 6.06

Między piąta a szóstą nad ranem robi się widno. Nie lubię tego momentu, gdy jest pochmurno. Świat wygląda wtedy jak wyprany z kolorów, jest szary jak mydło. Pierwszy tekst już napisałem i wrzuciłem po trzeciej. Najwyraźniej jest sporo niespiących, gdyż od razu ktoś go przeczytał. Ktoś zaprosił mnie na kawę przed czwartą rano, ponieważ napisałem, że mi się skończyła. Oczywiście nie pójdę, bo praktycznie jestem niechodzący do ludzi.

The Times ogłosił, że Finlandia i Szwecja mogą dołączyć do NATO już latem. Wiceminister Ukrainy, Hanna Malyar, poinformowała, że rosyjska armia kontynuuje prace nad planem minimum dla wschodniej Ukrainy. Czeczeński lider Ramzan Kadyrow oświadczył na Telegramie, że siły rosyjskie przeprowadzą ofensywę nie tylko na oblężony port w Mariupolu, ale także na Kijów i inne ukraińskie miasta. Zapisałem to sobie, gdyż większość informacji, które miałem, napisałem już wcześniej, a i tak ktoś będzie myślał, że pominąłem istotne wątki. Terror w Ukrainie trwa nieustannie, a groza wojny jest bez przerwy ta sama. 

Gdybym miał nieskończoną tablicę, to może bym zdążył zapisać wszystko, ale nie mam, więc piszę w kawałkach. Ktoś ponownie zaleca jakieś medykamenty w związku ze snem, ale obawiam się, że to nie pomoże w moim przypadku, gdyż już jedne nie pomogły. Raczej musiałby się zmienić świat lub ja, a na to się nie zanosi. 

Antoni Macierewicz o jedenastej ogłosi raport i dowody na to, że jednak był zamach w Smoleńsku. Czekam na to z niecierpliwością, mniej więcej taką, jak na święta Wielkanocy. Tkam sobie taki suplement do poprzedniego tekstu, gdyż mam czas do autobusu, pójdę sobie na wcześniejszy niż zazwyczaj, trochę zaszaleję w końcu i wprowadzę nowinkę w ramach egzystencji. 

W szkołach będzie coraz gorzej, gdyż ministerstwo edukacji i nauki zmieniło limity osób, przy których trzeba tworzyć grupy. Będzie więc po prostu jeszcze ciaśniej w ramach nauczania niektórych przedmiotów, a dążenie do indywidualizacji nauczania będzie jeszcze większym mitem niż do tej pory. Przemysław Czarnek to mistrz urojeń, więc i tak wyjdzie, powie, że wszystko jest dobrze, a będzie wręcz cudownie. My wysłuchamy, po czym wcielimy w życie, jakoś to będzie, bo zawsze być musi. 

Nie chodzi o to, aby wybierać najtrudniejsze ścieżki, które wprawią nas w olbrzymi dyskomfort. Chodzi o znalezienie takiej, która da jak najmniejszy, powiedziała Joanna Gutral, psycholożka i psychoterapeutka poznawczo-behawioralna na łamach Wysokich Obcasów. Podoba mi się to zdanie, choć oczywiście są sytuacje, gdy można je włożyć między bajki. Ukraińcy na wojnie nie mają takiego komfortu, w życiu pokojowym warto je choć czasem uwzględnić, gdyż linia wysokiego napięcia emocji i oczekiwań może kiedyś pęknąć. 

Ludzie piszą w komentarzach, że też budzą się wcześnie, piją kawę, ktoś zjadł banana na śniadanie, ktoś pisze, że jest smutny, ktoś inny również odczuwa lęk, a ktoś mówi po prostu dzień dobry. Ta swoista narodowa insomnia jest pewnego rodzaju zjawiskiem, nad którym należałoby się pochylić. Skutki uboczne pandemii dają o sobie znać, choć schowaliśmy ją w szafie, udajemy, że to jakieś bajki z dawnych lat. Gdy do tego dołoży się niepewność jutra z powodu wojny w Ukrainie oraz generalnie kryzysów na świecie, gdy poświęci się choć trochę empatii względem dramatu Ukraińców, to w głowie powstaje trudna do ujarzmienia burza emocji lub równie przykra dziura obojętności, która nie jest obojętnością celową i głupią, ale wynika z natłoku strachów i wrażeń. Bank Światowy ogłosił, że w 2022 roku produkcja gospodarcza Ukrainy spadnie o prawie połowę, co budzi ogromny niepokój zarówno wobec samej Ukrainy, jak i eksportu żywności do innych krajów. 

Trochę się przejaśnia, niebo nabiera barw niebiesko-wiśniowych, trzeba ubrać się, założyć choć minimalny uśmiech, koszulę i buty, iść, choć można nie mieć na to ochoty, ale tak bywa, że trzeba robić rzeczy wbrew sobie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 lipca 7.52

5 lipca 4.18

9 kwietnia 17.32