29 kwietnia 3.10
Dostałem od ucznia list. Taki papierowy. Napisał w nim, że jestem ważny i generalnie gadam głupoty, że nie jestem. Jakiś specjalista od psychiatrii napisał mi w internecie, że tak, jak ja, to potrafi pisać każdy. Wystarczy połączyć siedzenie na sedesie z polityką, wojną i potrzebą bycia zauważonym, a przede wszystkim to potrzebuję psychoterapii. Nie do końca potrafię sobie przypomnieć, kiedy pisałem o siedzeniu na sedesie, gdyż znam granicę między żałosnym ekshibicjonizmem a bezpieczną intymnością zwierzeń o samym sobie, ale być może rzeczywiście potrzebuję uwagi, gdyż nigdy przez całe swoje życie nie otrzymałem jej w taki sposób, w jaki otrzymuję ją w internecie. Może rzeczywiście w jakiś sposób mi to imponuje, że w końcu jestem zauważalny. Nie wiem.
Musiałem na to pracować całkowicie za darmo przez parę lat. Musiałem napisać mnóstwo słów, zrobić dziesiątki zdjęć, musiałem powiedzieć, halo, nie czuję się ważny, żeby ludzie zaczęli zauważać moją ważność, a i tak w życiu poza Internetem, jestem w większości przypadków nieważny, taki sam, jak wcześniej. Jeśli ktoś myślał, że choćby niewielka popularność zmienia cokolwiek w życiu, to grubo się mylił.
Zjadłem wegetariańskie śniadanie o pierwszej trzydzieści w nocy. Nie wypiłem kawy, gdyż mam mglistą nadzieję na sen. Barbara Nowak przeszła w defiladzie szkół mundurowych razem z Rzecznikiem Praw Dziecka i głosiła tezy, ze młodzi pilnują Polski. Nie do końca wiem, kto pilnuje młodych, gdyż defilady Małopolskiej Kurator Oświaty nie wpłynęły na kryzys psychiatrii dziecięcej, na durną edukację Przemysława Czarnka, na reformy Anny Zalewskiej, na żenujące egzaminy Marcina Smolika. Nie udało się znaleźć psychiatry w Warszawie, więc zamykają poradnię dla dzieci. Pomagała nawet 600 dzieciom rocznie. I co? I nic.
W śniadaniu wegetariańskim zastąpiłem serdelki serem camembert. Podpiekłem go na patelni razem z kawałkami bagietki, a wszystko polałem oliwą z oliwek. Ktoś mnie poprosił, że skoro mam takie zasięgi, to może mógłbym zaproponować jedzenie bez mięsa. Zgodziłem się, gdyż nie nazwał mnie mordercą dlatego, że jem mięso. Uważam, że ewolucja jest drogą do zmian. Nie cierpię rewolucji. Śniadanie było bardzo smaczne, tak samo dobre, jak moje parówki. Mógłbym jeść takie, uważam, że trzeba ograniczać spożycie mięsa, ale bez szantażu emocjonalnego na jego zjadaczach, gdyż ten nie zadziała.
Gaz jeszcze mam, choć myślę, że mógłbym obejść się bez gazu. Jednocześnie wiem, że nie obejdą się bez niego inne branże, które nie są moją branżą. Nie ufam rządowi pajaców, który uważa, że wszystko będzie dobrze. Ten sam rząd jakiś czas temu spotykał się z fanami Putina i zniszczył polskie sądy, polską praworządność, polskie finanse publiczne, zalążki polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Uśpił czujność, toczył urojone wojny z LGBT, kobietami, edukacją seksualną, aborcją, gender, neomarksizmem i lewactwem. Ciągle toczy, a ja już nie mogę tak całkowicie i bezwzględnie znieść władzy aroganckich idiotów.
Nie mogę sobie z tym poradzić, że obecnie Polska odbierana jest ma świecie jako forpoczta wartości europejskich, gdy nawet nie potrafimy być praworządni. Nie rozumiem, jak to się stało, że Mateusz Morawiecki okłamał nie tylko Polskę, ale całą Europę i że mu się to udało. Boję się, co będzie dalej, gdyż skoro takie kłamstwo przeszło, to mogą przejść wszystkie inne kłamstwa. Jutro, a w zasadzie dzisiaj, mam zakończenie roku szkolnego klas trzecich. Boję się o moich maturzystów. Generalnie boję się o ludzi młodych, gdyż mnie już nic nie czeka, ale nie wiem, co czeka tych, którzy właśnie wchodzą w tak zwaną dorosłość.
Zjadłem śniadanie i wiem, że nie napiszę o wszystkim, o czym powinienem. Coraz bardziej nie potrafię, coraz bardziej nie umiem. Nie wiem, czy dam radę wytłumaczyć, jak można być sparaliżowanym codzienną koniecznością napisania o wszystkim, bo jak się nie napisze, to ktoś będzie rozczarowany. Przecież czekał, a tutaj nic i nic. Najbardziej będę rozczarowany ja sam sobą samym, ale chyba będę musiał podjąć takie ryzyko. Pakuję się w piętnaście minut, gdyż mam mało rzeczy, a i tak ciągle za dużo. Pojadę na majówkę do Skierniewic, lecz wrócę bardzo szybko. Myślę, czy nie wyjechać na stałe, zmienić całkowicie ustawienia swojej geografii. Nie wiem.
Zbigniew Ziobro ściga Joannę Scheuring-Wielgus za powieszenie na bramie kościoła dziecięcych bucików na znak walki z pedofilią w kościele. Posłanka pójdzie przed sąd z paragrafu z czasów komuny, który powstał, żeby ścigać opozycjonistów, którzy wieszali antykomunistyczne plakaty. Sejm pozbawił ją immunitetu, gdyż Prawo i Sprawiedliwość chroni pedofilów w sutannach i Stanisława Dziwisza, który w swojej nieskończonej podłości ogłosił, że wybacza krzywdy, których doznał, zanim go Papież Franciszek uniewinnił z ukrywania pedofilii. Żeby było jeszcze bardziej groteskowo sejm pozbawił immunitetu Sławomira Nitrasa za to, że nazwał rasistę rasistą. Jeszcze żeby za to, że kiedyś ukradł trąbkę obywatelowi, to bym może zrozumiał, choć też byłoby absurdalnie. Dlaczego ja muszę żyć w pięknym kraju, którym rządzą idioci prawi i sprawiedliwi? Dlaczego moje społeczeństwo w większości musi ich popierać? W prawicowym piśmie Prawo i Sprawiedliwość ma już czterdzieści procent poparcia ankietowanych Polaków. Nawet jeśli pismo kłamie jak ma to w zwyczaju, to obawiam się, że tym razem niewiele.
Jest druga czternaście, to jeszcze trochę napiszę o wojnie, zanim spróbuję zasnąć do piątej trzydzieści. Albo czterdzieści pięć. Albo nie zasnę w ogóle. Kongres USA przywrócił dla Ukrainy program Lend-Lease z czasów II wojny światowej. To niby dobrze, ale też trochę upiornie. W końcu zakładaliśmy, że nie żyjemy w czasie wojny światowej. Wtedy ten program pozwolił na wygraną, ale teraz to nie wiadomo. Putin grozi, że wszystkich zniszczy. Najprawdopodobniej atomem. O siebie się nie martwię, ale wiem, że inni doceniają to, że żyją. Nie chcę, żeby ktokolwiek musiał umierać, umieranie jest głupie.
Kijów został ostrzelany podczas wizyty sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa. Czwartkowe ataki rakietowe m.in. na Kijów wiele mówią o stosunku Rosji do międzynarodowych instytucji, Moskwa próbuje poniżyć ONZ, ocenił Wołodymyr Zełenski. Myślę, że już przecież miało być spokojnej, a tu raptem ponownie wracamy do nieodległej przeszłości. Myślę, że nic nie rozumiemy, a w Polsce coraz więcej kłopotów. Ponieważ mamy władzę idiotów, to problemy się mnożą jak czaple po deszczu, czy może grzyby, nigdy nie mam pewności. Punkty recepcyjne coraz częściej świecą pustkami, zamykane są, nie jesteśmy w stanie pomagać w nieskończoność, Ukraińcy potrafią chodzić głodni po Polsce, a rząd jakbym oślepł już całkowicie. Co będzie dalej? Nie wiem.
Wojska rosyjskie zbombardowały miejscowość Nju-Jork w obwodzie donieckim. Jak przekazały lokalne władze, w wyniku bombardowania trzy osoby zginęły, a trzy zostały ranne, czytam i zastanawiam się, co by się stało, gdyby bandyci Putina zbombardowali Nowy Jork w Ameryce. Czy wtedy by do nas wszystkich dotarło, że to już ten czas, że to nasza wojna, ale tak naprawdę, że nie można być obojętnym, ślepym, głuchym? Rosyjscy propagandyści już rozpoczęli przygotowywanie słuchaczy do III wojny światowej, a my jesteśmy wiecznie nieprzygotowani, nawet po czasie pandemii, gdy umieraliśmy w ramach bicia rekordów zgonów. Żyjemy w jakiejś bańce, w jakimś oderwaniu od rzeczywistości. Joe Biden chce przekazać 33 miliardy dolarów na wsparcie Ukrainy. Ma to wystarczyć na pięć miesięcy. Czy jesteśmy gotowi na wojnę, która potrwa jeszcze tyle czasu?
Chciałbym zasnąć. Sejm odrzucił podwyżki dla nauczycieli, co w ogóle nie dziwi. Mało kto nas szanuje, gdyż często nie potrafimy szanować się sami. Nie potrafiliśmy wytłumaczyć społeczeństwu, że edukacja jest najważniejsza na świecie. W odróżnieniu od na przykład kontrolerów lotów, którzy wytłumaczyli, że są kluczowi, więc zawarli porozumienie. Chciałbym już nie być nauczycielem. Chciałbym coraz bardziej. Maria Kurowska z Solidarnej Polski poinformowała za pośrednictwem Twittera o jej zdaniem skandalicznych występach na deskach teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Aktorzy udający m.in. parę śp. Lecha i Maria Kaczyńskich, czy też katolickich księży, inscenizowali zombie. Polityk poprosiła ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego o podjęcie interwencji w tej sprawie, a ja nie mogę zrozumieć, dlaczego zgadzam się na kraj pod rządami idiotów.
Męczy mnie to bardzo, gdyż powinienem zrobić coś więcej. Do polityki nie pójdę, gdyż niezależnie od moich sympatii politycznych, widzę, że jest tam generalnie durnie i w zasadzie wszystko obraża moją inteligencję oraz uczucia estetyki moralnej, a przecież nie mam ich jakoś szczególnie wielkich. Może to błąd, może to moja porażka.
Nie wiem, czy wszyscy to wiedzą, ale według raportu Wojna przeciwko dzieciom autorstwa organizacji Save The Children w 2020 roku aż 450 milionów dzieci żyło w regionach objętych wojnami, a w 2021 już 461 milionów. W samej Afryce 190 milionów dzieci żyje w rejonach walk. Do tego doszła jeszcze Ukraina w roku 2022. Ukraina nas boli, bo jest bardzo blisko. Syria, Sudan, Afryka, Afganistan nie bolą tak bardzo. Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej raczej wywołuje po prostu dyskomfort, jeśli w ogóle wywołuje cokolwiek.
Przez dwa tygodnie Simon Shuster, reporter tygodnika Time, towarzyszył Wołodymyrowi Zełenskiemu w kompleksie prezydenckim w Kijowie. W trakcie rozmowy Wołodymyr Zełenski powiedział, co jest dla niego najtrudniejsze od początku wojny: to noce. W bunkrze prezydent Ukrainy ma zwyczaj wpatrywania się w codzienny harmonogram. Zastanawia się, czy coś przeoczył, czy o kimś nie zapomniał: No bo nie do końca rozumiem, czy to już czas, czy nie. Czy mam prawo? Czy jest coś jeszcze, co powinienem zrobić? Widzę, że na dzisiaj to koniec. Ale patrzę na to kilka razy i wyczuwam, że coś jest nie tak. Niepokoi mnie moje sumienie, powiedział.
Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co tak naprawdę myśli Wołodymyr Zełenski, prezydent kraju, w którym znika z powierzchni ziemi Mariupol. Znikają inne miasta, znikają ludzie. Znikają nie dlatego, że spadł meteoryt, ale z powodu jednego człowieka, Putina i z powodu jego bandytów, tak zwanych żołnierzy, i z powodu tak zwanych zwykłych Rosjan. Ja w nocy leżę na łóżku, zastanawiam się, czy czegoś nie pominąłem, wiem, że pominąłem, ale skala mojej odpowiedzialności jest stosunkowo niewielka, całkowicie nieporównywalna. Mogę spróbować zasnąć, choć wątpię, czy mi to się uda. Podobno to wszystko, co piszę, napisać jest łatwo, każdy może spróbować.
Komentarze
Prześlij komentarz