7 kwietnia 5.42

Zanim się przebudziłem, śniło mi się, że mam napisany tekst. Gdy się obudziłem, okazało się, że jednak nie mam i muszę wszystko zaczynać od początku. Bądź gotowy, czyli rządowy poradnik na czas wojny i kryzysu zaleca uciekać z radiem przenośnym i aktem urodzenia. Jestem więc wyjątkowo nieprzygotowany, gdyż nie mam radia przenośnego i pojęcia, gdzie jest mój akt urodzenia. Wiem tylko, że się urodziłem, ale zgubiłem dokument, który to potwierdza.

Co rano, czasem bardzo wcześnie rano otwieram oczy i widzę moją piękna brzozę za oknem, otwieram smartfona - jest Paweł Lęcki czytam i mniej się boję. Ja wiem, że nie potrafię opisać słowami, do tego trzeba mieć talent, ale tak prosto i od serca: niech Pan będzie, proszę, ktoś do mnie napisał, a ja coraz bardziej nie potrafię być, a talent, który składa się ze słów jest bardzo przereklamowany. Jak mam sprawić, żeby inni się nie bali, gdy sam bardzo się boję, nie tylko z powodu wojny, ale tak generalnie i osobiście?

Uciekam od wojny, choć wiem, że muszę o niej napisać. Muszę napisać o zbiorowych gwałtach, również na dwunastoletnich dziewczynkach, gdyż bandyci Putina mają za nic ograniczenia wiekowe, o ile w przypadku gwałtu można mówić o jakichkolwiek ograniczeniach. W Ukrainie wszystko robi się masowe: groby, gwałty, śmierci. Myślę, że brakuje mi słów, choć przecież doniesień jest mnóstwo. Gdy mijam ludzi, zastanawiam się, czy również niosą w sobie słowa, których nie da się wypowiedzieć. Czy czytają o tej wojnie, czy jednak udają, że nie istnieje?

Już wiem, że nie napiszę tak, jakbym chciał, nie wyrobię się na czas, nie zaliczę sprawdzianu z podstaw programowych rzeczywistości. Samoloty wystrzeliwały rakiety w domy, więc Borodzianka liczy straty po rosyjskiej okupacji. Strat jest mnóstwo, a ja arogancko czuję się źle ze swoich własnych malutkich powodów. Zbliża się w pół do piątej. Piję kawę i zastanawiam się, jaki temat ułożyć klasie pierwszej na pracę pisemną. Wczoraj jeden z uczniów opowiadał mi, że ma brata, który właśnie skończył siedem miesięcy. Zastanawia się, w sensie ten uczeń, a nie ten kruszynkowy brat, gdyż w wieku siedmiu miesięcy chyba nie zastanawiamy się jakoś szczególnie nad sensem życia, jak będzie wyglądał świat, gdy on będzie miał trzydzieści cztery lata, a brat będzie w jego obecnym wieku. Nie mogliśmy znaleźć odpowiedzi na to pytanie, wszelkie przewidywania nie mają większego sensu. W Chinach szaleje Omikron, a w Polsce złożyliśmy coś w rodzaju uroczystej niemej przysięgi, że nie będziemy wspominali o rekordowych nadmiarowych zgonach, żeby nie psuć sobie narodowego samopoczucia.

Nie psujemy sobie za bardzo samopoczucia z powodów różnego rodzaju. Przemysław Czarnek ogłasza wizje swojego urojonego świata i twierdzi, że nauczycieli jest po prostu za dużo. Mam nadzieję, że zadowolę ministra edukacji i nauki, gdy w końcu uda mi się przestać być nauczycielem. Ukraińcy muszą pisać egzaminy, bo w Polsce inaczej się nie da, gdyż żyjemy kultem egzaminów prawie tak dużym, jak kult Papieża Polaka. Lubimy urojone kulty, a problemy rozwiązują się same. Samopoczucia narodowego nie pasuje nam brak pieniędzy z Unii Europejskiej, brak praworządności i kompetencji rządzących. Piszę o tym w skrócie, gdyż i tak to nic nie zmienia, gdy piszę o tym w szczegółach. 

Sprawdzam i widzę, że Zupa na Monciaku zebrała już prawie 50 tysięcy złotych na jedzenie dla mieszkańców okolic Kijowa. To bardzo dużo pieniędzy, choć gdy myślę o tym, ile ten rząd wywalił pieniędzy w błoto, to robi mi się bardzo smutno. Ponad 10,2 miliona złotych wydał resort finansów na reklamę Polskiego Ładu, który w zasadzie odwołał, jak wynika z informacji podanych przez senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzę. Cieszę się, że mimo wszystko do czegoś się przydaję, choć wcale nie czuję się dzięki temu lepiej. Macron obraził się na Morawieckiego, a na Węgrzech besztają ambasadora Ukrainy, że Wołodymyr Zełenski obraża Viktora Orbana, poza tym, to nie ich wojna, nie ma co za bardzo wnikać w sytuację w Ukrainie. 

Ukraiński Playboy wydaje numer specjalny. Będzie poświęcony wojnie. Myślę, że jest to w jakiś sposób dziwne, ale może tak właśnie trzeba, zaskakiwać nieoczekiwanym. W Polsce sejmowe komisje jednomyślnie zarekomendowały przyjęcie ustawy sankcyjnej. Do jej projektu wprowadzono także poprawkę zakazującą używania i propagowania symboli wspierających rosyjską inwazję na Ukrainę. Zastanawiam się, czy obejmie to w jakiś sposób ludzi, którzy twierdzą, że Ukraińcom należy pomagać, ale i po tym ale wyliczają całą listę powodów, dla których nie można za bardzo. Wyczytałem, że ktoś narzeka, iż ukraińskie dzieci nie szanują przyborów szkolnych, które dostały, tak, jakby wszystkie polskie dzieci szanowały. Daję sobie czas do piątej trzydzieści, cokolwiek zdążę napisać do tego czasu, to napiszę, a o tej porze przerwę, gdyż mój stosunek z rzeczywistością jest przerywany, a innych stosunków nie praktykuję. 

Barbara Kurdej-Szatan dostała nagrodę za narażanie się na ostracyzm w imię dyskusji, myślę, no spoko, najwyraźniej ludzie potrzebują nagród. Nie biorę udziału w formalnych i nieformalnych konkursach, więc nie dostaję odznaczeń. Pojawiła się ni z gruchy, ni z pietruchy w zeszłym tygodniu i powiedziała, że nie możemy rozlewać zupy z kotłów do misek, mówią o Jadwidze Emilewicz wolontariusze z dworca PKP w Poznaniu, którzy od pierwszych dni wojny w Ukrainie pomagają uchodźcom. Może też powinna dostać jakąś nagrodę za pomysły racjonalizatorskie w kwestii zupy. Biegnę przez wydarzenia, choć leżę w łóżku. Spieszę się i potykam, bardziej piszę o sobie, niż o tragedii Ukraińców. Wstydzę się tego. Potwierdziły się informacje o kilkadziesięciu osobach, małych dzieciach, przetrzymywanych ze związanymi rękami w podziemiach przedszkola przez rosyjskich bydlaków. Niektóre miały przestrzelone nogi po to, żeby nie mogły uciec, powiedział reporter Michał Przedlacki. W taki sposób Rosjanie, wykorzystując żywe tarcze, dbali o swoje bezpieczeństwo, dodał.

Może nie mam prawa pisać o sobie? Nie wiem. Politycy wszelkiej maści, nawet gdy próbują coś zrobić w sprawie wojny, nieustannie mówią o sobie. Ciągle mówimy o sobie, gdy zabici w Buczy, Mariupolu, Irpieniu na zawsze umilkli, a rosyjscy bandyci jeżdżą z mobilnymi krematoriami i usuwają cielesne dowody własnych zbrodni. Milczenie zabitych jest bardzo głośne, choć nie do końca wiadomo, czy coś z tego wyniknie.

Gdy Andrzej Duda powiedział, że dialog z Rosją nie ma sensu, Viktor Orban, wielki przyjaciel Polski Prawa i Sprawiedliwości, poinformował na konferencji prasowej, że rozmawiał z Władimirem Putinem i zaprosił go na Węgry na rozmowy pokojowe, w których udział mieliby wziąć też prezydenci Ukrainy i Francji oraz kanclerz Niemiec. Zaapelował też do Putina o zawieszenie broni. Andrzej Duda powiedział, że Polska jest potencjalnie zagrożona rosyjską agresją, więc szukam jednak tego aktu urodzenia, wiem, że powinno się trzymać takie dokumenty w jednym miejscu, żeby w każdej chwili móc uzasadnić swoje istnienie, ale nie mogę znaleźć, łatwiej znajduję kartki świąteczne sprzed dwudziestu lat, niż papier, który potwierdzi, że mam czterdzieści dwa lata.

W oblężonym przez wojska rosyjskie Mariupolu spłonęło żywcem prawie 50 osób, powiedział mer Mariupola Wadym Bojczenko. Nie sprecyzował, kiedy do tego doszło, co chyba nie ma większego znaczenia, gdyż żywcem płonie się tak samo niezależnie od terminów. Boris Akunin, rosyjski pisarz, powiedział: Putin to szaleniec z brzytwą w postaci bomby atomowej. W przypadku wybuchu wojny atomowej mój akt urodzenia nie będzie jakoś szczególnie potrzebny, więc chyba nie ma co za bardzo szukać, będzie co będzie, przecież nie będzie inaczej niż będzie. Viktor Orban pytany o falę potępienia zbrodni w Buczy stwierdził, że należy w niezależny sposób sprawdzać wszystkie doniesienia, gdyż żyjemy w czasach masowej manipulacji. Czym premier Węgier różni się od Janusza Korwina-Mikkego lub Grzegorza Szczęść Boże Brauna, to trudno powiedzieć. Piotr Kaleta powiedział: Januszowi Korwin-Mikkemu należałoby dać w pysk, z czym trudno się nie zgodzić, ale trzeba uważać, żeby nie skończyć jak Will Smith na oscarowej gali. 

W Mariupolu i na innych okupowanych przez Rosjan terenach trwają wywózki ludności. Według relacji świadków ludzie są wyprowadzani ze schronów i piwnic, po czym Rosjanie każą im wsiadać do autobusów i transportują przez tereny samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej. W Rosji na deportowanych czekają tzw. obozy filtracyjne, czytam na Onecie i myślę, że świat mimo wszystko głównie się przygląda. Oczywiście, że niesie pomoc, ale przede wszystkim się gapi, wzrusza, przestrasza, oburza. Takie obozy były już w czasie wojny w Czeczeni, więc nic się nie zmieniło. Koszmary mają tendencję do powtarzania się, gdyż w trakcie złudnego pokoju, nie martwimy się tym, że nadejdzie kolejna wojna. 

Zbigniew Ziobro odniósł się do prac Sejmu nad projektami w sprawie Sądu Najwyższego i Izby Dyscyplinarnej: Jesteśmy gotowi szukać kompromisu, ale kompromis ma granice, powiedział i można go zrozumieć, w Polsce tak zwana praworządność nie oznacza, że ma być całkowita, tylko taka, jak widzi ją Zbigniew Ziobro i jemu podobni nikczemni ludzie. A propos granic. Na granicy polsko-białoruskiej też poszliśmy na pewnego rodzaju kompromisy. Kompromis polega głównie na tym, że wielu zapomniało i odwróciło wzrok.

Tymczasem rzecznik Pentagonu John Kirby ogłosił, że Ukraina może odnieść zwycięstwo w wojnie z Rosją. Wskazuje na to przebieg konfliktu, który obserwujemy każdego dnia, stwierdził. Podobną opinię wyraził sekretarz stanu USA Antony Blinken. Przyznał jednak, że wojna będzie trwała jeszcze przez jakiś czas. Jak długo, tego nie wie nawet Jasnowidz z Człuchowa. Przeczytamy więc kolejne szokujące relacje, staram się czytać je wszystkie, choć nie piszę o każdej, gdyż każdy musi czytać na własny rachunek i na własną odpowiedzialność. Mam już tylko piętnaście minut, później muszę się wykąpać, pójść do pracy, uciekać przed samym sobą i swoimi demonami. Zastanawiam się, czy w ogóle mam do nich prawo, skoro demony wojny czynią swoje panowanie? To jedno z kluczowych pytań, które sobie stawiam nieustannie i ciągle nie znajduję na nie jednoznacznej odpowiedzi. 

Czytam słowa sportowca: Jak to mówił nasz święty Jan Paweł II: Nigdy więcej wojny, to do niczego dobrego nie prowadzi. Jestem jednak pewny, że gdyby to Donald Trump był prezydentem USA, to tej wojny by nie było. Joe Biden to dziadek i nie wiadomo, czy tak naprawdę to on rządzi. A Trump miał dobre relacje z Putinem, powiedział Tomasz Adamek, bokser i prywatnie najwyraźniej debil. Zastanawiam się, dlaczego znani ludzie mają taką pewność w wypowiadaniu dowolnych bredni. Jakiś czas temu ekspertem od wszystkiego Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego był Marcin Najman. Dlaczego tak w ogóle się dzieje, że tacy ludzie pojawiają się w mediach, gdy przecież nie mają nic mądrego do powiedzenia?

Zdjęcie martwej kobiety, zabitej przez Rosjan na ulicach Buczy, obiegło cały świat. Stało się symbolem masakry, jakiej wojska Władimira Putina dokonały w podkijowskiej miejscowości. Wiadomo już, kim dokładnie była ofiara. To 52-letnia Irina Filkina, pisze Justyna Mastalerz w Wirtualnej Polsce. Irina miała czerwone paznokcie i granatową kurtkę. Tą ręką, którą oglądaliśmy, być może dotykała inne ciało, które kochała, na pewno myła własne, jadła przy jej pomocy chleb i orzechy, choć może była na nie uczulona, to wtedy nie jadła. Ręce wielu martwych ludzi machają do nas z pustych zaświatów. Notuję sobie te śmierci, żeby nie zapomnieć, to wszystko co mogę zrobić dla umarłych. 

Kolejna ciała zostały znalezione w Hostomelu, a Marcin Hakiel poszedł na siłownię, żeby zadbać o własne ciało, co zresztą samo w sobie jest bardzo dobre, mam wielkie wyrzuty sumienia, że ja nie mogę się zebrać od czasów pandemii. Jednocześnie media zastanawiają się, czy ta piękna brunetka to jego nowa partnerka, czyli świat toczy się dalej swoim głupim torem. Najwyraźniej tak musi być, choć muszę przyznać, że nie lubię tego świata z wielu różnych powodów. 

Wołodymyr Zełenski udzielił wywiadu dziennikarce tureckiej telewizji Habertürk. Podczas rozmowy dziennikarka zadała mu pytanie, co powiedziałby Władimirowi Putinowi, gdyby doszło do spotkania przywódców w Stambule. Nie jest ważne, jak byśmy zaczęli, ale jak skończyli, odpowiedział. Z jakichś powodów przypomniał mi się Leszek Miller, który chyba powiedział coś podobnego. To głupie skojarzenie, ale i takie przychodzą mi do głowy, gdyż w jakiś sposób wszystko się łączy, powtarza, wypowiadamy podobne słowa w różnych sytuacjach. Syreny alarmowe zawyły w obwodach dniepropietrowskim i zaporoskiem, poinformował Ukrinform, a ja muszę skończyć, jest w pół do szóstej. Przepraszam, że pominąłem wiele spraw, przepraszam w zasadzie sam siebie, przed sobą samym się usprawiedliwiam. Muszę iść w stronę dnia, choć w zasadzie nie chcę, ale moje chcenie nie ma tu nic do rzeczy. Trwa czterdziesty trzeci dzień wojny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 lipca 7.52

5 lipca 4.18

9 kwietnia 17.32