9 kwietnia 17.32
Ktoś mi napisał, że moje pisanie na temat kościoła jest drzazgą w mojej twórczości, gdyż przecież są ludzie, którzy wierzą i cenią kościół, a ja kpię z symboli tej wiary. Nie tyle kpię, co traktuję je jak wszystkie inne znaki, które można poddawać dowolnej interpretacji. Można też krytykować ich sens, gdyż ja nie widzę sensu w krzyżach, figurkach, obrazach świętych.
Gdyby kościół katolicki nie istniał w ten sposób, co istnieje w przestrzeni publicznej, tylko był ośrodkiem wiary dla wierzących, nie wspominałbym o nim, ale ta podła organizacja wpływa również na moje życie i rozpycha się w przestrzeni publicznej. Skoro wierzący mogą publicznie manifestować swoją wiarę, ja mogę publicznie manifestować swój ateizm. Jeśli ludzie wierzący, tacy jak Przemysław Czarnek i inni jemu podobni, mogą obrażać moje uczucia ateisty, ja mogę obrażać ich uczucia religijne, choć nie rozumiem, co to takiego jest.
To zresztą szerszy problem i kłopot z pisaniem. Piszę przez siebie i z siebie, muszę więc siłą rzeczy naruszyć granicę drugiego człowieka. Czasem naruszam delikatnie, a czasem uderzę słowem między oczy. Nie da się tego uniknąć, gdyż słowa są tylko ułomną kalkomanią myśli, czyli tego, co tak naprawdę chciałoby się powiedzieć, ale brakuje liter w słowniku, żeby wyrazić wszystko.
Niektórzy lwowianie czują się irracjonalnie źle, bo wiele ukraińskich miast jest metodycznie niszczonych przez okupantów, a oni są relatywnie bezpieczni, napisał Michał Potocki na forsal pl, a ja myślę, że to jedna z najważniejszych rzeczy, jakie przeczytałem w ostatnim czasie. Irracjonalne poczcie winy dopada wielu z nas, gdyż mamy jeszcze lepiej niż we Lwowie. Pomijając władze ludzi nikczemnych i głupich, ludzi od wycia syren z powodu katastrofy smoleńskiej, jesteśmy naprawdę w tej chwili bezpieczni. Wróciłem z pracy, kupiłem pętko suszonej kiełbaski (przy okazji urażając wegetarian), jem sobie, jest bardzo smaczna i czytam o wojnie.
Uwaga! Niedługo będzie trochę brutalności, ale tym razem niedużo, gdyż nie napiszę dzisiaj o wszystkim, przechowam na rano. Nie chcę urażać ludzi wrażliwych i żyjących traumą. Nie jestem teraz ironiczny, tylko nie wiem do końca, czy to jest w ogóle możliwe. W jakiś sposób każdy mój wpis dotyka czegoś, co jest trudne, choć oczywiście są różne stopnie trudności.
Wracając do poczucia winy. Ja mam je od zawsze, gdyż tak byłem uczony w domu. Wojna dołożyła do tego swoje, gdyż rzeczywiście czuję się dziwnie z tą kiełbasą, gdy w Ukrainie spadają bomby i wszyscy czekają na bitwę stulecia w Donbasie. Z drugiej strony przecież wiem, że jak nie zjem tej kiełbasy, to Putin nie odpuści, nie wyjdzie z Ukrainy, będzie dalej zabijał. We Lwowie mają jeszcze gorzej, to ich naród kawałek dalej jest mordowany. A mimo to jakoś próbują organizować codziennie życie.
Wołodymyr Zełenski powiedział: zwłoka w dostawie broni Ukrainie to wsparcie Rosji, a na ulicach Ukrainy leżą zwłoki ludzi, którzy zawinili tylko tym, że byli Ukraińcami. Jednocześnie czytam, że udała się spektakularna operacja w szpitalu w Trzebnicy. Lekarze przyszyli pacjentowi całą rękę. Zdaję sobie sprawę, że świat potrafi być piękny i dobry, składa się z miłości i okrucieństwa. Nic nie poradzę na to, że widzę bardziej tę ciemną stronę, ale przecież nie jestem lekturą obowiązkową, ani nawet w ogóle nie jestem lekturą, gdyż nie napisałem jeszcze książki, choć wszyscy jakieś piszą.
Dzisiaj chcę krótko, chciałem w ogóle nie pisać, lecz coś jednak nie pozwala odejść od klawiatury telefonu, coś pcha i wcale nie jest to przyjemne uczucie. Na dodatek te okropne sprawdzanie, co jeszcze się wydarzyło, a przecież wydarza się tak wiele, że jestem wręcz zły na te wszystkie wydarzenia, chciałbym, żeby większości z nich nie było, a TVN24 ogłosił w programie informacyjnym: Proszę państwa, dzisiaj nie wydarzyło się nic. To wszystko. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy na prognozę pogody.
Niemcy wzmacniają bunkry i schrony podziemne, a Polska w zasadzie nie ma porządnych bunkrów i schronów, nie starczy ich nawet dla trzech procent ludności. Władza zajmuje się sobą, Mateusz Morawiecki masturbuje emocjonalnie Jarosława Kaczyńskiego i twierdzi, że to w zasadzie największy człowiek na ziemi, a może i nawet w kosmosie, tym samym kosmosie, do którego chciał latać Viktor Orban z Putinem. Ponad połowa Polaków chce ochłodzenia relacji z rządem Orbana, natomiast zmiany w relacjach między władzami Polski i Węgier oczekuje ponad 7 na 10 badanych, jak wynika z sondażu SW Research wykonanego dla Rzeczpospolitej. To już przynajmniej wiadomo, skąd ta nagła zmiana narracji Prawa i Sprawiedliwości. Wołodymyr Zełenski w rozmowie z niemieckim dziennikiem Bild przyznał, że najgorszą rzeczą, jaką usłyszał w ostatnich dniach, było żądanie od jednego z czołowych europejskich polityków, szefa rządu, by przedstawił dowody na to, że masakra w Buczy nie była inscenizacją. Zełenski nie podał nazwiska polityka, jednak ukraińskie media, powołując się na nieoficjalne informacje wskazują, że jest nim Viktor Orban.
Mam szereg wątpliwości. 264 tysiące złotych na pomoc dla uchodźców otrzyma Straż Narodowa Roberta Bąkiewicza, tego samego od darcia mordy, że śmierć wrogom ojczyny. Jakiś czas temu nie za bardzo lubiła ta Straż Narodowa uchodźców, ukraińskich również. Wcześniej już Robert Bąkiewicz otrzymał od państwa 3 miliony złotych. Wspieranie akurat takich organizacji to specjalność tego rządu. Mam też inne wątpliwości.
Uwaga! Będzie o wojnie, a wojna jest straszna i straszni są na niej ludzie:
Koleś, taki mój kumpel, zajechał czołgiem na podwórko. Wszedł do chałupy, wywalił drzwi, wszystkich rozstrzelał, wyj***ł, zgwałcił. Nażarł się, pochlał. Teraz, mówi, jeszcze mi za to medal dadzą, relacjonuje rosyjski bandyta Putina, gdy rozmawia z kobietą, która czeka na niego w Rosji. Przechwycone przez ukraiński wywiad rozmowy ujawniły władze Ukrainy. Materiał opublikowała telewizja Biełsat. Z tych nagrań wynika, że bliscy żołnierzy doskonale wiedzą o wojennych łupach, mówią o konsolach do gier i innych drogich przedmiotach. Zastanawiam się, czy ta kobieta zapytała swojego mężczyznę, czy też kogoś zgwałcił, a jeśli tak, to czy pytała go o szczegóły seksualnej operacji specjalnej.
Janina Ochojska powiedziała: Jeśli nie możemy powiedzieć nic pozytywnego o Rosjanach, to milczmy. To właśnie są moje wątpliwości. Ja wiem, że są Rosjanie, którzy nie chcą tej wojny, protestują i siedzą za to w więzieniu. Jednocześnie również Rosjanie w pełni świadomie korzystają z łupów wojennych, z przedmiotów, które chwilę wcześniej były w rękach Ukraińców. To mamy milczeć na ten temat? Ja wiem, że to rodzi nienawiść. Ale jak mówić o zbrodniach zwykłych Rosjan, żeby nie wzbudzać nienawiści wobec tych dobrych? A jak odróżnić jednych od drugich, skoro są ich miliony? Nie chcę urażać Janiny Ochojskiej, ale uważam, że nie da się milczeć na temat zwykłych Rosjan.
Podobnie jak nie da się milczeć o gwałtach, morderstwach, torturach, które armia Putina stosuje jako broń masowego rażenia. Nie piszę o tych wszystkich zmarłych lub zgwałconych dlatego, żeby epatować okrucieństwem wojny. Piszę, żeby nie zapomnieć, uważam, że za dużo zapomnieliśmy z wcześniejszych wojen i nie mam na myśli tylko dwóch światowych. Być może gdybyśmy więcej pamiętali, Ukraina teraz byłaby w całości.
Nie włączymy syren alarmowych 10 kwietnia. Samorządy bojkotują zalecenia rządu, choć oczywiście nie wszystkie, a wyć mogą jeszcze wojewodowie. Absurd tej sytuacji jest trudny do uchwycenia. Gdy mamy u siebie uchodźców, którzy uciekli przed syrenami alarmów, które oznaczały deszcze bomb, pajac Mariusz Kamiński, typ ułaskawiony bez żadnego trybu przez prezydenta, miłośnik konferencji prasowych o seksie z koniem lub krową, wymyśla coś, co nie mieści się w głowie. Ta arogancja władzy jest dość typowa i żałosna jednocześnie. Tragiczne jest to, że jest to władza oparta na węgielnym kłamstwie smoleńskim, które jednocześnie odbiera rangę śmierci tych wszystkich, którzy zginęli w katastrofie, a nie byli członkami Prawa i Sprawiedliwości.
Członków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości też ciągle urażam, ale to akurat czynię z wyjątkową premedytacją, choć jeszcze bardziej jestem zdeterminowany, jeśli chodzi o urażanie Konfederacji. Jednocześnie mam nadzieję, że niektórzy urażeni zaczną myśleć i coś może do nich dotrze. Na ile jest to głupia nadzieja, to nie wiem.
Mateusz Morawiecki, gdy już wymyślił put-inflację w sprawie wycia syren powiedział tak: Aby wszyscy Polacy wiedzieli, że jest to ten wyjątkowy moment podjęliśmy decyzję, aby w polskich miastach i miejscowościach zawyły syreny. Żeby nasi goście z Ukrainy nie czuli niepokoju każdy z nich już dzisiaj dostał smsa, żeby wiedział, że jutro takie syreny zawyją. Nie potrafię skomentować tego idiotyzmu, gdyż uraziłbym wrażliwe uczucia językowe tych, którzy nie lubią wulgaryzmów.
Ursula von der Leyen spotkała się z Rafałem Trzaskowskim i Andrzejem Dudą. Będzie jeszcze dużo spotkań, o których nie wspomnę, bo przecież nie jestem z gumy, nie pomieszczę w sobie wszystkich ważnych spraw. W Warszawie trwa finał akcji Stand Up For Ukraine, w której bierze udział szefowa KE, prezydent Polski oraz w formule zdalnej prezydent Wołodymyr Zełenski i premier Kanady. Udało się zebrać już ponad 10 milionów euro. Rosja chce zorganizować wojenne igrzyska w Kaliningradzie. Do Kijowa przyjechał Boris Johnson.
Piszą do mnie różni ludzie, ktoś napisał, że moje teksty będą czytane w przyszłości jako specyficzna kronika wydarzeń, a własne emocje, które tutaj wkładam, wzmacniają przekaz, a bez nich, same fakty byłyby nie do zniesienia. Napisał do mnie też ksiądz w kontekście tego, że mimo mojego ateizmu zaprotestowałem przeciwko atakowi na szkołę, która przeprowadziła konkurs matematyczno-religijny, czym rozczarowałem niektórych innych ateistów, z pomysłem szkolnej debaty ateisty z człowiekiem wierzącym, co akurat bardzo mi się podoba, choć nie wiem, czy spodobałoby się to ludziom z linii genetycznej moralności ministra edukacji i nauki. Nie do końca wiem, co mam odpisywać ludziom, więc większości nie odpisuję, ale czytam, choć nie zawsze wyciągam wnioski.
Zwykła szafka kuchenna, która ocalała na ścianie zniszczonego domu w Borodziance, stała się symbolem oporu i niezłomności. Chcecie wiedzieć, jak czujemy się w Ukrainie? Jak ta szafka. Rosjanie próbują nas złamać, ale się trzymamy. I będziemy się trzymać aż do zwycięstwa, napisał ukraiński deputowany Roman Hryszczuk. Patrzę na moją szafkę w łazience, patrzę na szafki w kuchni, są starsze ode mnie, mają ponad czterdzieści dwa lata. Są tutaj od momentu, gdy weszli do mieszkania moi zmarli rodzice, o których dawno nie napisałem obrazoburczego tekstu, który przekroczyłby normy mówienia o zmarłych lub żyjących rodzicach i też kogoś uraził. Wychodzi więc na to, że w zasadzie głównie zajmuję się urażaniem, choć często dzieje się to niejako przypadkiem, gdyż nie zawsze mam takie intencje.
Muszę rozwiesić pranie, więc kończę.
(Ponieważ Facebook ponownie mnie zablokował, tym razem za post o zbrodniach rosyjskiej armii, to naprawdę mam już trochę dość tego medium i niektórych ludzi, którzy zgłaszają nie to, co trzeba.)
Komentarze
Prześlij komentarz