3 czerwca 6.26

Nie napiszę dzisiaj nic o wojnie w Ukrainie, nie napiszę, że Putin musi przejść operację, nie napiszę o Białorusi, która minuje granicę, o kolejnej strzelaninie w USA, w której zginęły dwie osoby, o kolejnym apelu Bidena, żeby zmienić prawo do posiadania broni, nie napiszę nic o tym, że Polska musi spełnić około 300 warunków, żeby dostać pieniądze z Unii Europejskiej, między innymi do drugiego kwartału 2023 roku ma zostać uchwalona uchwała Rady Ministrów, która wyznaczy ramy pełnej digitalizacji systemu edukacji. Do końca 2025 roku ma zostać wprowadzony system umożliwiający przeprowadzanie egzaminów na odległość, co jest czystym science-fiction, gdyż nawet nie możemy przeprowadzić porządnych egzaminów na miejscu, a Przemysław Czarnek zajmuje się problematyką szkolnych toalet. 

Nie napiszę błyskotliwej frazy: Polska chrustem narodów, że rośnie inflacja, wzrasta kryzys w psychiatrii dziecięcej, że Andrzej Duda powiedział: Europa jest nasza wspólna. Wszystko to, co jest w ramach Unii Europejskiej sukcesem Polski, jest także w istocie sukcesem Unii Europejskiej, a to co jest sukcesem UE w rzeczywistości jest także sukcesem Polski, bo we wszystkim, co w UE Polska partycypuje, tak samo jak UE z założenia partycypuje we wszystkim tym, co dzieje się w Polsce, a wcześniej mówił o wyimaginowanej wspólnocie. Nie napiszę, że ktoś mi napisał: Pamiętam Pana z wydziału, byłam - zdaje się - 3 lata niżej. Prawie wszystkie patrzyłyśmy na wasz rocznik poetów z pewnego rodzaju podziwem, pomieszanym z zupełnym onieśmieleniem i - naturalnie - rumieńcem na policzku, który zawsze pojawiał się niespodziewanie i w złym momencie, gdyż poetą byłem jak z koziej dupy trąba, a jedynym znanym i uznanym na całym świecie został Tadeusz Dąbrowski, pewnie go znasz, Drogi Marcinie, Tadeusz Różewicz namaścił go na swojego następcę. Czy ciebie ktoś na coś namaścił? Pewnie i tak namaszczenie kojarzy ci się z ostatnim. 

Nie napiszę, że dwóch szczecińskich lekarzy usłyszało zarzuty dotyczące prania brudnych pieniędzy i działania w zorganizowanej grupie przestępczej, że to kolejne pokłosie śledztwa, które prokuratura prowadzi w sprawie domniemanej korupcji Tomasza Grodzkiego, nie napiszę, za coraz mniej mi się to wszystko podoba, nie napiszę, że rząd Prawa i Sprawiedliwości planuje kupić społeczeństwo za 700 plus, że już za miesiąc w życie wejdą zmiany przepisów, które umożliwią skarbówce wgląd w konta bankowe wszystkich Polaków, a nie tylko podejrzanych o popełnienie przestępstwa, nie napiszę, że pęknięta czaszka i krwiak na ramieniu to urazy, jakie stwierdzili u pięciotygodniowej dziewczynki lekarze ze Starogardu Gdańskiego. Prokuratura postawiła matce i jej współlokatorce zarzut usiłowania zabójstwa, nie napiszę, bo w Polsce nie mówi się w zasadzie o przemocy domowej, gdyż polskie rodziny są święte, a szkodzą im tylko neomarksizm i LGBT.

Nie napiszę, że Paweł Poncyliusz stwierdził, że osobiście jest mu bliżej z Korwinem, czy z tymi wolnościowcami niż z niektórymi postulatami skrajnej Lewicy, bo nie wiem, jak odnieść się do takich bredni, jest mi z tego powodu źle, podobnie jak z wielu innych, o których też nie napiszę. 

Piszę, choć napisałem ci, że nie napiszę, bo jak nie napiszę, to myślę, że nie będę ważny, choć przecież wiem, że to jest absolutnie bez sensu, ważnym się jest niezależnie od tego, czy coś się pisze, czy nie, choć pisanie może być wyjątkowo ważne. Czytam książkę Mateusza Pakuły pod tytułem Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję, to chyba najlepszy tekst, jaki czytałem o miłości dziecka do rodzica, który umiera. To książka wyjątkowo ważna w kontekście dyskusji na temat eutanazji i godnej śmierci, zwłaszcza, że mamy w Polsce dramatyczną sytuację w onkologii. Książka nie cofa się przed opisaniem ohydy umierania, ale jednocześnie jest pełna niezwykłej czułości, a na dodatek momentami jest bardzo śmieszna. Tak to bywa z życiem i śmiercią człowieka, że są rozciągnięte między wzniosłością a groteską.

Miałem nie napisać, a napisałem, literkami, które wystukuję kciukami, próbuję napisać siebie, choć przecież jestem nieopisywalny, jak każdy inny człowiek, nie jestem wyjątkowy, jestem bardzo zwyczajny. Zrobiło mi się smutno, gdyż po ponad 20 latach Polsat podjął decyzję o zakończeniu Świata Według Kiepskich. Kiedyś uwielbiałem ten serial, był częścią mojej nastoletności, a niektóre odcinki uważam za wybitne, jak choćby ten, kiedy Ferdek pokonał samego diabła. Uważam, że ten serial mówił o nas więcej, niż to się wielu wydaje. Nie mówił tylko źle, mówił z pewnego rodzaju czułą ironią. 

No nic, idę, gdyż trzeba coś robić, gdzieś iść, szukam w tych swoich kałużach, wyrwach w rzeczywistości, odpowiedzi na najprostsze pytania, ale ich nie znajduję, lecz nie ustaję w wysiłkach. Dziurawa rzeczywistość też może być na swój sposób piękna, choć jest bardzo niedoskonała. Trzymaj się, Marcinie, dobrego dnia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 lipca 7.52

5 lipca 4.18

9 kwietnia 17.32